niedziela, 20 września 2015

Rozdział 24: Siła woli

   Znowu ta ciemność. Próbuje się z niej wyrwać. Nic się nie stało. Nie udało się. Jak to możliwe, że nie czuła nic. Przy żadnej utracie przytomności tak nie miała. Umrzeć też nie mogła, bo by jej tu nie było. Byłaby w Niebie lub Piekle. Spróbowała się jeszcze raz postawić ciemności. Znów niepowodzenie. Bezradnie rozejrzała się dookoła, aż zobaczyła przed sobą dwie pary żółtych ślepi. Cofnęła się trochę przerażona. Chwilę później stał przed nią ten sam demon, który ją opętał. Tyle, że teraz ma żółte oczy. Patrzył na nią z radością i rozbawieniem. Ona zaś była wściekła i przerażona.

-Wieszzzz gdzzie jesteśmyy? - zasyczał.

Clary tylko pokręciła głową. Nie czuła się na siłach, aby się odezwać. Nie chciała, żeby jej głos zadrżał.

-Przzzzebyyywamyy w tttwojejjj duusszzzyyy - oznajmił. - Too odd ciiieebiieee zależżżyyy, jakkk długooo zajjjmie mii opanowanieee twojegooo ciałaaa w całościii.

-Nigdy się nie poddam demonie! - krzyknęła. Była zadowolona, że jej głos był silny i pewny. - Będę walczyć do końca!

-Hmmm będzieee ciekawieee - zaskrzeczał i rozpłynął się w ciemności.

Dziewczyna patrzyła jeszcze przez chwilę w miejsce, w którym przed chwilą był jeszcze demon. Po czym próbowała po raz kolejny wydostać się stąd. O dziwo udało się jej to. Znowu mogła poczuć wszystko dookoła. Zapach proszku do prania, czyjś głos i materac pod sobą. Dalej nie mogła się obudzić, ale nie obchodziło jej to. Ważne, że panowała nad swoim ciałem. Nie wiedziała, jak długo to jeszcze może potrwać. Arakiel wyraźnie się z nią drażnił. Chciał dać jej satysfakcję, że jest silniejsza od niego. Zdawała sobie z tego sprawę. Dopiero teraz czuła obecność demona w sobie. Było to dziwne uczucie, jakby ciężar na duszy. Nienawidziła Valentina jeszcze bardziej. Gdyby stał obok niej bez mrugnięcia okiem by go zabiła. I zrobi to. Musi. Tylko najpierw musi pozbyć się demona ze swojego ciała. Może Magnus jej pomoże. Pierwszą podstawową rzeczą jest wybudzenie się. Za wszelką cenę musiała się obudzić i nie stracić panowania nad własnym ciałem, bo inaczej zostanie tu już na zawsze. Z całych sił próbuje się obudzić. Pierwsza próba nic, druga i trzecia także, dopiero za szóstym razem zaczęła się przebudzać. Ledwo co mogła unieść powieki, ale się nie poddawała. Z ogromnym wysiłkiem udało jej się w pełni otworzyć oczy. Obraz był z początku kompletnie zamazany, ale po chwili zaczął się wyostrzać. Czuła ogromną suchość w gardle.Każda część ciała ją bolała. Chciała się podnieść, rozejrzeć dookoła, cokolwiek. Nie mogła wykonać jednak najmniejszego ruchu, ponieważ towarzyszył temu niesamowity ból. Pozostało jej wpatrywać się w sufit i czekać, aż ktoś przyjdzie tu do niej i jej pomoże.

Leżała tu bez ruchu kolejną minutę, godzinę? Nie wiedziała ile już minęło. Jedynym odgłosem jaki dochodził do jej uszu było tykanie zegara. Tik tak tik tak i tak na okrągło. Zaczęły jej się z powrotem zamykać oczy ze znudzenia i zmęczenia. Nie znosiła czekać.Kiedy miała już odpłynąć w sen obudziły ją krzyki dochodzące zza drzwi. Wytężyła słuch na ile mogła, żeby usłyszeć chociaż trochę rozmowy, a może nawet kłótni. Po chwili rozpoznała głosy kłócących się osób. Był to jej brat i Jace. Nie mogło wyniknąć nic dobrego z tego połączenia.


***


-Daj mi do cholery wejść do środka! Tam jest moja siostra idioto! - darł się Jonathan.

Jace nie ruszył się jednak nawet na krok. Nadal stał z założonymi rękami w drzwiach izby chorych nie przepuszczając chłopaka. Patrzył na niego surowym i wrogim wzrokiem.

-Nie pójdziesz do niej! Ciesz się, że nie zamknęliśmy cię w celi, tylko możesz swobodnie chodzić po Instytucie. Nie zasługujesz na to! - odpyskował Herondale.

-To już nawet nie mogę wiedzieć co jest z moją siostrą?! Masz mnie do niej wpuścić po dobroci albo sam wejdę. - Widać było, że traci cierpliwość, jego oczy przybierały czarną barwę.

-Chciałeś ją zabić! Nie zasługujesz na miano jej brata! - wykrzyknął ze złością.

Jace posunął się o jedno zdanie za daleko, ponieważ Jonathana oczy zrobiły się kompletnie czarne. Czerń zajęła całe jego oczy, nie tylko tęczówkę. Nie mógł opanować ogarniającej go złości. Przybliżał się do Herondale' a powoli, dłonie miał zaciśnięte w pięści. Jace przybrał pozycję do walki. Jednak nie przyjął żadnego ciosu, został jedynie mocno odepchnięty od drzwi. Na tyle mocno, że przewrócił się i upadł boleśnie na plecy. W tym czasie Jonathan otworzył szybko drzwi od izby i wszedł do środka.


***  


   Kłótnia ucichła. Niewiele słyszała. Zaledwie pojedyncze słowa. Nagle dało się słychać spory huk i jęk bólu. Bardzo chciał się w tym momencie, odwrócić i podnieść, ale nie mogła. Ból był nadal zbyt silny, w dodatku zaczynało ją piec czoło, nie wiedziała dlaczego. Bardziej poczuła niż usłyszała, że ktoś się do niej zbliża. Mimo ogromnego bólu odwróciła głowę. Zobaczyła na sąsiednim łóżku siedzącego Jonathana, który się w nią wpatruje. Przeraziło ją to. Nie to, że to on przyszedł, tylko to, że jego oczy były czarne, a nie zielone. Wyraźnie było widać, że próbuje się uspokoić.

-Jonathan? - powiedziała ledwo słyszalnie Clary. Gardło miała suche jak pieprz. 

Chłopak momentalnie oprzytomniał. Skupił na niej jeszcze bardziej swój wzrok. Patrzył się na nią z troską i smutkiem. Czarny kolor z oczu powoli zaczął znikać. Miał właśnie coś powiedzieć, gdy nagle dziewczyna zaczęła przeraźliwie kaszleć, pochyliła się na krawędzi łóżka i zaczęła wymiotować krwią. Przerażony Morgenstern zachował mimo wszystko zimną krew i narysował jak najszybciej na siostrze Iratze. Już po chwili kaszel ustał, a Clary opadła zmęczona na poduszkę.Cała była spocona i rozgrzana.Oddychała ciężko i głęboko. Jonathan patrzył na nią uważnie. Był przygotowany na wszystko. Gdy oddech Clary wrócił do normy odwróciła się w stronę brata i miała zamiar wstać. Jednak chłopak popchnął ją z powrotem na poduszki.

-Nie możesz wstawać, musisz odpoczywać - oznajmił.

-Jonathan proszę pomóż mi dojść do mojego pokoju. Zrobię to z twoją pomocą albo sama - odpowiedziała z mocą.

Morgenstern westchnął i bez słowa do niej podszedł po czym wziął ją na ręce. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję. Powoli wyszli z izby chorych. Na podłodze tuż przy drzwiach nadal leżał Jace, który zaczął się podnosić z wyraźnym wysiłkiem. Nie było już szans się gdziekolwiek schować, zaraz ich zobaczy i zacznie wypytywać o wszystko. Dziewczyna patrzyła na to wszystko i domyślała się, co się tu mogło stać. Wszystko ułożyło się w całość, kłótnia, huk, czarne oczy Jonathana. Herondale już wstał wpatrując się zszokowany w Clary.

-Clary co tu się dzieje? - spytał zdezorientowany.

-Jace później ci wszystko wytłumaczę i odpowiem na twoje pytania, ale teraz chcę się położyć w swoim pokoju.

Chłopak sapnął, ale przytaknął. Teraz patrzył się groźnie na Morgensterna i na jego ręce, w których była rudowłosa.

-Ja ją zaniosę do pokoju, a z tobą policzę się później Morgenstern - warknął i zbliżył się trochę

Jonathan nic nie powiedział, spojrzał na siostrę, a widząc, że kiwa głową oddał ją w jego ręce. Nie zamierzał jednak opuszczać jej na krok. Gdy Jace zaczął wchodzić po schodach, dogonił ich i trzymał się z boku, aż dotarli do pokoju Clary. Przez całą drogę nikt nic nie mówił. Jonathan otworzył drzwi, a Jace położył dziewczynę delikatnie na łóżku. Clary spojrzała w stronę drzwi w poszukiwaniu brata, lecz jego już nie było. Herondale też miał już wychodzić, ale zawrócił, przypominając sobie coś.

-Chciałem tylko cię poinformować, że twój brat ma pokój obok ciebie - odparł bez emocji i wyszedł zamykając drzwi.

Znowu przybrał typową dla niego maskę. Clary nie miała siły na nic, także leżała bezczynnie i wpatrywała się w sufit. Zastanawiała się jak w tak krótkim czasie wszystko może się pozmieniać. Nie żałuje mimo wszystko, że poznała ten świat, ponieważ w końcu ma  swojego wymarzonego starszego brata. Jonathan jest według niej wspaniałym bratem. Nie oddałaby go za nic. Nie wiedziała, jak teraz wszystko się ułoży, bo się nie ułoży. Demon jak na razie nie daje o sobie znać. Wie jednak, że on tam jest i już niedługo zaatakuje ponownie, a wtedy może nie mieć tyle siły by go pokonać. Ta myśl nie była zbyt pocieszająca.

Po około godzinnym rozmyślaniu Clary postanowiła w końcu wstać, a przynajmniej spróbować. Podniosła się powoli trzymając się krawędzi łóżka. Po chwili puściła się, ale to nie był dobry pomysł, ponieważ nogi się pod nią ugięły i zakręciło się jej w głowie. Mimo tego, trzymając się ściany szła powoli w kierunku łazienki. Wymagało to od niej nie lada wysiłku. Po dotarciu do umywalki pierwsze co robiła to umyła twarz i zęby. Następnie oparła dłonie na brzegach umywalki i spojrzała w lustro. Jej twarz była mizerna, blada, a przez to bardziej widoczne były jej piegi. Pod oczami miała sine cienie, usta były zaś bardzo suche. Patrząc tak na siebie ujrzała na swoim policzku czarną plamkę. Odkręciła wodę i próbowała ją zmyć, ale nie udawało się jej to. Po chwili plamka się powiększyła i po krótkim czasie jej odbicie było demonem, który w niej drzemał. Teraz uśmiechał się do niej ukazując rząd ostrych jak brzytwa zębów. Dziewczyna zakryła usta dłonią powstrzymując pisk.

-Witttaajjjj Clarissssoo. Chciiiiaaaałłłeeeemm ciiii pooowieeeedziiieć, żeee jeeślii poowieeesz kkoomukolwiek o mnieee to ciiiię zaaaabiję oooorrraaaazz twoooiichh blissskkkiich. Wieeesszzz ttyyyylllkooo tyyy i twójjj brraaat i tttakk maaa pozzzoostać. Miiiiłłłeeeegoooo dniiiiaaa życzzzzęęę.

Zaraz po tym, jak to wysyczał zniknął. Spoglądając w lustro Clary przeraźliwie krzyknęła. Nie umiała ukryć przerażenia. Mimo bólu gardła krzyknęła bardzo głośno. Oniemiała uderzyła z impetem w ścianę i przyłożyła dłoń do ust. Chciała powstrzymać cisnące jej się do oczu łzy. Wtem usłyszała huk otwieranych drzwi. To Jonathan do niej przybiegł. No tak, miał pokój obok. Chłopak wbiegł szybko do łazienki i spojrzał na Clary.

Co się sta... - Nie dokończył widząc wyciągniętą rękę siostry w stronę lustra.

W tej właśnie chwili oboje patrzyli na lustro. Jonathan szczerze oniemiały, a Clary załamana. Dziewczyna była na skraju płaczu.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Taka długa nieobecność....
No cóż szkoła, tyle mogę powiedzieć :(
Oceniajcie rozdział. Przyjmę każdą krytykę.
Jak myślicie, co będzie dalej?


Pozdrawiam i do następnego <3






sobota, 5 września 2015

Szkoła

Nwm kiedy ogarnę na dobre bloga. Muszę czytać krzyżaków i takie tam. Piszę codziennie rozdział po trochu, ale to zajmuje długo czasu, także nwm kiedy bd pojawiać się rozdziały.


Przepraszam :'(