wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 8: Nadzieja umiera ostatnia

  W drzwiach instytutu stał wysoki mężczyzna w fioletowej marynarce, różowej bluzce i tęczowych spodniach. Włosy sterczały mu na wszystkie strony i były posypane sporą ilością brokatu. Miał wyraźny makijaż. Mimo iż strój miał zadbany wyglądał na bardzo wykończonego. Jace wiedział kto to, ale nie spodziewał się tej osoby w Instytucie.
-Magnus Bane? Co cię sprowadza do Instytutu?-spytał.
-Zapewniam, że nie wybierałem się dzisiaj do was, ale plany zmieniły się, gdy do domu wparował mi brat Clary, Jonathan Morgenstern-odparł czarownik.
-A co to ma do rzeczy? Czekaj, co ten psychol to jej brat?
-Otóż najpierw mnie ,,unieszkodliwił" , a potem próbował zabrać Clary ze sobą-zaczął opowiadać, a przy każdym poruszeniu głową wokół niego sypał się brokat.-Ale kiedy już się obudziłem i użyłem czaru tropiącego, okazało się, że dziewczyna jest w Instytucie i nie jest z nią dobrze. Także nalegam abyś mnie do niej wpuścił. I tak to jest jej brat.
 Jace niechętnie, ale ustąpił. Czarownik od razu pobiegł do izby chorych. Chwilę później spod drzwi widać było niebieskie światło. Blondyn pobiegł do Hodge'a, aby powiedzieć, że nie trzeba wzywać Cichych Braci.
Po załatwieniu tej ważnej sprawy Jace postanowił jednak pójść się przespać, bo jeśli będzie wiadomo coś z rudą to i tak mu powiedzą. Jednak na drodze spotkał najmłodszego z Lightwoodów, czyli Maxa.
-Jace umiem już strzelać z łuku i rzucać celnie sztyletami. Chodź pokażę ci.
-Dobrze Max, ale może za jakieś cztery godziny idę się przespać.-Na potwierdzenie swoich słów Jace ziewnął głęboko. Max posmutniał, ale powiedział tylko.
-Dobrze.
 Nieporuszony w najmniejszym stopniu tym smutnym tonem chłopczyka Jace udał się do pokoju. Następnie położył się na łóżku nie zmieniając ubrań i prawie momentalnie zasnął.

***

  Magnus z impetem wpadł do izby chorych. Szybko podszedł do nieprzytomnej Clary i przyjrzał się jej dokładnie. Wyglądała okropnie. Podkrążone oczy, bardzo blada cera, a z rany sączyła się czarna ciecz. Zapewne była to krew demona. Domyślał się, że teraz odczuwa niesamowity ból. Demoniczną krew bardzo trudno usunąć z organizmu, ponieważ szybko rozprzestrzenia się poprzez żyły po całym organizmie. Czarownik przyłożył ręce do rany i zaczął wybawiać potok słów po łacińsku. Z jego rąk wyłonił się niebieskawy płomień i błyskawicznie objął całą tą paskudną ranę. Te działania po pewnym czasie znacznie go osłabiły, ale przynosiły efekty, bo rana dziewczyny zaczęła z barwy czarnej zmieniać na szkarłatną. Nagle Clary zaczęła się miotać i machać rękami, otwierała i zamykała usta, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Coś było nie tak. Magnus przeniósł swoje ręce na głowę rudej. Wyczerpany otarł swoje spocone czoło. Zaczął zastanawiać się, jak wytłumaczy to wszystko mamie Clary. Przecież ona będzie na niego wściekła. W sumie to słusznie, bo jak Wysoki Czarownik Brooklynu mógł tak dać się podejść jakiemuś podlotkowi. W dodatku Clary się pogorszyło. Dziewczyną wstrząsnęły lekkie drgawki, które się nasiliły. Wyrwał się z zamyśleń, ponieważ to nie pora na to. Musi uratować życie rudowłosej.
-Jesteś silna. Wytrzymasz. Wróć do nas, wróć Clary-wyszeptał do niej.
  Dziewczyna wszystko słyszała i czuła. Właśnie czuła, czuła niewyobrażalny ból w całym ciele. Wydawało się jej, że ktoś wyrywa jej wnętrzności. Naprawdę chciała wrócić. Gdyby tylko mogła. Znowu poczuła, że ciemność ją pochłania. Nie proszę nie! Chcę żyć!-krzyczała do nicości. Jednak ona nie ustępowała, wręcz przeciwnie. Przybliżyła się ze zdwojoną siłą i szybkością. Traciła siły. Nie wytrzymała i uległa, ale poczuła szarpnięcie. Coś niewidzialnego zaczęło ją ciągnąć w stronę światła. Nadzieja umiera ostatnia, a ona miała nadzieję. Wierzyła, że zdoła przeżyć.

***

  Jace przeciągnął się i spojrzał na zegarek. Spał trzy godziny. Postanowił sprawdzić, czy już coś wiadomo. Wziął szybki prysznic i umył zęby. Po wyjściu z łazienki w świeżych już ubraniach ułożył włosy w artystycznym nieładzie i wyszedł na korytarz. Było cicho. Trudno się dziwić, była szósta rano. Idąc kolejnym korytarzem zaburczało mu w brzuchu, więc udał się najpierw do kuchni. W kuchni także nikogo nie było. Na początek udał się do lodówki, wyjął odpowiednie produkty i zrobił sobie kanapki. Błyskawicznie je zjadł, aż sam był zdziwiony, jak był głodny.
-Dobra trzeba się dowiedzieć, co słychać u naszego rudzielca.-powiedział sam do siebie i poszedł w stronę izby chorych. Właśnie miał wchodzić, kiedy uprzedziło go otworzenie drzwi, jak się okazało przez Magnusa. Sam czarownik wyglądał na bardzo wyczerpanego. Idealnie ułożone włosy teraz sterczą mu we wszystkich możliwych kierunkach. Oczy ma podkrążone i zaczerwienione. Wychodzi na to, że pierwszy się dowie o stanie zdrowia Clary. 
-I jak?-spytał Jace.
-Mam dla ciebie i reszty przykrą wiadomość-posmutniał.
-Co jaką? Co się stało?-przeraził się.
-Nie...Niestety nie udało mi się uratować Clary.
-Co?! Jak to?!-wykrzyknął i chciał biec do dziewczyny, ale zatrzymał się, ponieważ spostrzegł, że...


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest! Udało mi się dodać rozdział. Zachęcam do komentowania. Pozdrawiam :D

poniedziałek, 30 marca 2015

Tak bywa

 Oznajmiam wam, że nowy rozdział pojawi się pod koniec tygodnia (czwartek, piątek), ale to nic pewnego. Jak będę miała czas to dodam jutro, czy w środę, ale nie jestem pewna. W każdym razie mam warsztaty teatralne i rozdział pojawi się w tym tygodniu. Pozdrawiam i przepraszam. :)

środa, 25 marca 2015

Rozdział 7: Walka z czasem

  Rozdział dedykuję Julce, mojej parabatai,
  która bardzo czekała na ten rozdział



To ten anielski i w tej chwili tak przejęty głos Jace'a nie pozwalał przejść jej tej granicy. Nie mogła w to uwierzyć, ale ta wyraźna granica śmierci zaczęła blednąć i oddalać się od niej. Nie wiedziała, czy to łaska niebios, czy głos Jace'a sprawił, że wracała do życia. Był jednak mały aczkolwiek istotny problem. Nie mogła otworzyć oczu, a całe jej ciało obezwładniał niesamowity ból. Nadal była nieprzytomna, ale przynajmniej na razie miała tą świadomość, że jest szansa, aby przeżyła. Do Jace'a i Clary podbiegli Alec i Isabelle.
-Co jej jest?-spytał zdyszany Alec.
-Została zraniona mie... Zaraz zaraz, gdzie jest ten psychol?-zdenerwował się Jace.
-Nie wiem, jak ci to powiedzieć. Po prostu zmienił się w czarny dym, ale powiedział, że to jeszcze nie koniec i go popamiętamy.-brunet podrapał się w kark.
-Jeszcze tylko tego nam brakowało-burknęła Isabelle.
-My tu gadamy, a dziewczyna się wykrwawia. Ruszcie tyłki i chodźcie do Instytutu.-Blondyn tracił cierpliwość.
-No to ruszajmy-powiedziała Isabelle.
  Wszyscy szybko ruszyli w kierunku Instytutu. Budynek nie był daleko, dlatego dotarli tam w zaledwie 15 minut. Jace trzymał nieprzytomną Clary na rękach. Było bardzo mało czasu. Dziewczyna traciła coraz więcej krwi. Rodzeństwo Lightwood poszło poszukać Hodge'a. Alec poszedł w kierunku biblioteki, a Izzy do oranżerii. Po krótkim czasie Alec go znalazł i szybko przyprowadził. Opowiedzieli mu szybko, co się stało. Hodge nic nie powiedział, tylko mruknął coś niezrozumiale, ale zaraz potem rozkazał Jace'owi zanieść dziewczynę do izby chorych. Gdy chłopak wyszedł sam poszedł do rannej i zamknął się w pomieszczeniu. Jace zaczął niecierpliwie chodzić w kółko.
-Powinniśmy ją śledzić od razu po wyjściu z Pandemonium. Oby nic jej się nie stało.
-Jace. Nie mogliśmy mieć pewności, że ten demon mówił prawdę. Może ona jest zwykłą Przyziemną, a to wszystko to była tylko pomyłka. A poza tym co ci na niej tak zależy?-spytał Alec.
-Co?! O czym ty mówisz? Nie zależy mi na niej. Po prostu nie chcę mieć Clave na głowie-tłumaczył się.
 W między czasie doszła do nich Izzy i powiedziała:
-Wiadomo już coś, bo jak widzę wy szybciej znaleźliście Hodge'a niż ja.
-Dopiero, co zanieśliśmy ją do izby chorych, a Hodge jeszcze nie wychodził. A i Jace mówi, że to nasza wina, że ta mała jest teraz w takim stanie-odparł bez emocji Alec.
-To nie nasza wina, to przez te demony i tego chłoptasia psychopatę.
-Ale gdybyśmy...-zaczął Jace.
-Nie! Przestań o tym myśleć! To nie nasza ani twoja wina! Koniec kropka-odparła Isabelle.

Pół godziny później

  Izzy i Alec poszli do swoich pokoi odpocząć, a Jace nadal tkwił pod drzwiami sali szpitalnej. Nie mógł przestać się niepokoić. Nadal nie było żadnych wieści o stanie zdrowia Clary, a on widział w jakim była stanie, jak ją tu przyniósł. Wargi jej już siniały, robiła się zimna. Po prostu umierała. Ma jednak nadzieję, że uda się ją uratować. Przed nikim się nie przyzna, ale ta mała ruda dziewczyna naprawdę mu się spodobała. Ta jej nieprzewidywalność i siła, a zarazem kruchość i delikatność. Natychmiast podniósł się z miejsca, gdy Hodge wyszedł od chorej.
-I co, jak z nią?-dopytywał się.
-Źle, bardzo źle. Straciła dużo krwi, a miecz, którym została zraniona musiał być czymś nasączony. Podejrzewam, że to demoniczna krew. Trzeba natychmiast wezwać Cichych Braci.-odparł Hodge i odszedł.
 Wtedy do Instytutu ktoś zadzwonił. Potężne dzwony rozbrzmiały w całym budynku. Zaskoczony Jace podszedł do drzwi. Osoba, którą ujrzał za nimi jeszcze bardziej wprawiła go w osłupienie. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W końcu miałam trochę czasu na dodanie rozdziału. Mało w nim akcji, ale przecież nie można cały czas walczyć. Czekam na wasze komentarze. Nie wiem, kiedy kolejny rozdział, to zależy od szkoły. Pozdrawiam 
 

Libster Award


Kolejna nominacja do Libster Award. Nawet nie wiecie, jak się cieszę. Myślałam, że nawet nikt nie będzie czytał mojego bloga, a tu tyle osób czyta i komentuje. Dziękuję dziękuję i jeszcze raz dziękuję. Nominowała mnie Veronica Hunter. To zaszczyt :D




Pytania Veroniki Hunter:
1. Co cię skłoniło do pisania ?
Chyba to, że po przeczytaniu Darów Anioła stwierdziłam, że ja inaczej bym napisała tą książkę. Ale także to były namowy przyjaciół. Cały czas słyszałam, że mam talent i powinnam założyć bloga. W końcu stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia i założyłam.
 2. Dlaczego ta tematyka bloga ?
Ponieważ od samego początku zakochałam się w Darach Anioła.  
3. Jaki smak mają twoje ulubione lody ? 
Zdecydowanie lody cytrynowe, po prostu uwielbiam. 
  4. Ile czasu najczęściej spędzasz w księgarni ?
Hmm w księgarni to zwykle siedzę tylko po to, żeby sprawdzić ceny książek i kupić potem taniej przez internet. Ostatni mów rekord to 3 godziny w empiku na wycieczce. :D   
5. Cichy wieczór z książką i herbatą czy nocka i ploteczki z koleżanką ?
Zależy od nastroju. :)  
  6. Jaka jest twoja zaleta i wada ?
 Moją zaletą jest to, że nie zawodzę przyjaciół, a jak zdarzy mi się jakaś wpadka, to zawsze przepraszam. Moją wadą jest to, że za szybko wybucham gniewem. Po prostu bardzo łatwo mnie zdenerwować. :/
 7. Ulubione zwierzę (dzikie) ?
Był tygrys to teraz coś innego. Gepard, ponieważ jest bardzo szybki.  
  8. Do jakiego kraju byś chciał/a pojechać ?
Do Anglii i Ameryki, a dokładniej Londynu i Nowego Jorku :D   
9. Gdybyś dostał/a 50 000 zł i połowę musiał/a przeznaczyć na cel charytatywny to na co przeznaczyłbyś/abyś pieniądze ? 
Na schroniska dla zwierząt.
  10. Do jakiej postaci książkowej jesteś najbardziej podobny/a z charakteru ?
Chyba do Clary, ponieważ moją ucieczką od świata też jest rysowanie i siedzenie na dużych wysokościach. Jak trzeba to potrafię być odważna. Umiem pocieszać ludzi.  
  11. Pisanie to twoja pasja czy bardziej hobby ?
Pisanie i rysowanie 


  Dzisiaj bez nominacji. :(




Pozwolę sobie na dodanie jednego z moich rysunków. Jak chcecie to oceniajcie. :D 


 

Libster Award


Bardzo dziękuję za kolejną nominację do Libster Award. Szczerze nie spodziewałam się tego. Jeszcze raz dziękuję paulina patrycji za tą nominację.

Pytania od paulina patrycji:
 
1.Dlaczego taka tematyka bloga?  
Ponieważ od samego początku książki zakochałam się w niej. Chciałam też stworzyć własną historię z tymi bohaterami.
2.Jakie są twoje ulubione lody?
W sumie to lubię wszystkie smaki oprócz toffi, ponieważ jak dla mnie są za słodkie.
3.Masz jakieś ulubione zwierze (EGZOTYCZNE)?
Trudny wybór, ale stawiam na tygrysa, bo jest zarówno piękny, jak i silny.
4.Jak by wszystkie książki były rzeczywistością to, do jakiej grupy byś chciał/ chciała należeć?
Nie umiem się zdecydować. Moja decyzja waha się między Darami Anioła a sagi Szeptem, ale chyba wolę DA. :D Chciałabym w nich być Nocnym Łowcą albo czarownicą.
5.Jaki jest twój ulubiony film?
Nie umiem wybrać, także podam parę moich ulubionych, które pamiętam: ,,Ósmoklasiści nie płaczą" , ,,Trzy metry nad niebem" , ,,Colombiana"
6.Bogactwo czy prawdziwa miłość?
Na pieniądzach mi nie zależy, aż tak bardzo, dlatego wybieram prawdziwą miłość.
7.Co robisz w wolnym czasie?
Dużo rzeczy. :D Więc tak: czytam książki, rysuję, piszę opowiadania i inne, wychodzę gdzieś z przyjaciółmi, słucham muzyki, bawię się z moim kotkiem i psem. Ale to zależy oczywiście od tego, na co mam ochotę.
8.Truskawki czy maliny?
Uwielbiam truskawki, już nie mogę się doczekać, kiedy będą. :P
9.Biały czy czarny?
Oczywiście czarny, ponieważ w białym mi nie do twarzy, bo mam jasną karnację, a poza tym biały mi się jakoś dziwnie kojarzy. Wiadomo wolę także czarny, bo Nocni Łowcy i w ogóle, ale i tak zawsze go uwielbiałam.
10.Dobra książka czy ploteczki z przyjaciółkami?
 I tu to na pewno nie wybiorę, bo to zależy od sytuacji. Czasami wolę posiedzieć z przyjaciółką, a czasem poczytać książkę. :D 
  
 
 
Sorki, ale bez nominacji i tak mam mało czasu przez szkołę.

niedziela, 22 marca 2015

Przepraszam :(

Niestety, ale nie wiem, kiedy będzie kolejny rozdział. Mam dużo sprawdzianów i 3 konkursy z polskiego. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję że się bardzo nie gniewacie.

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 6: Granica życia

   Miała nadzieję na to, że jakoś może jednak uda jej się wyjść z tego bez szwanku. Jak bardzo się myliła. Upadła nieszczęśliwie na wystający z ziemi dość ostry kamień. Bolało ją całe ciało, ale najbardziej prawe ramię oraz noga, która była najprawdopodobniej złamana, bo nie mogła nią w żadnym stopniu poruszyć.
-Siostrzyczko co ty zrobiłaś? Warto było uciekać?- powiedział jej brat.
-Chyba gorzej być nie może.-szepnęła.
On jednak i tak to usłyszał.
-Mylisz się. Może być gorzej-oznajmił.
 Nagle znikąd zaczęło wyłaniać się mnóstwo bezkształtnych istot w niewielkim stopniu podobnych do tych z Pandemonium, bo te były o wiele większe, straszniejsze i ohydniejsze. Demony. Przerażona, ale jednocześnie zafascynowana Clary zaczęła się w nie wpatrywać. Niektóre były w całości zbudowane z czarnego jak smoła dymu, inne miały obrzydliwe rany, dzięki czemu było im widać żebra i wnętrzności. W dziewczynie wzbudził się odruch wymiotny.Stwory były zarówno mężczyznami, jak i kobietami. Większość miała ostre, jak igły zęby i potężne czarne pazury. Ich oczy były niczym dwa węgle. Czerń pochłaniał ich tęczówki oraz białka. Wszystkie patrzyły na Jonathana z szacunkiem.
-Tak dobrze myślisz, to demony, które nawiasem mówiąc są mi posłuszne.-Uśmiechnął się, ale nie był to przyjemny uśmiech.
Teraz już była pewna tego, że czyta on w jej myślach, więc powiedziała:
-Ty...czytasz w myślach?
-Tak, a co zdziwiona?-Znów się uśmiechnął.
-Ale...ale to...to-nie mogła dobrać słów.
-Niemożliwe?-Podpowiedział.-W tym świecie wszystko jest możliwe, ale ty niestety o nim nie wiedziałaś, aż do dziś. Twoja...nasza matka-syknął i się skrzywił.- Ukrywała to wszystko przed tobą. To kim jesteś, że masz ojca i brata. Wszystko.
-To już wiem od Magnusa.-Przybrała srogi wyraz twarzy mimo strachu. Nie chciała go okazywać przy nim.
-Ach tak. Wychodzi na to, że czarownik ci wiele powiedział, ale na pewno nie wszystko. Reszty dowiesz się później.-Pociągnął ją za bolące ramię. Syknęła z bólu.-Och ramię też masz uszkodzone. Siostro miałaś naprawdę niefortunne lądowanie.
-Puszczaj! Gdzie mnie zabierasz?!-Próbowała się wyrwać, lecz bezskutecznie. Jego uścisk był żelazny. Poczuła nieprzyjemne i bolesne pulsowanie w ramieniu.
-Spokojnie. Zabieram cię do naszego ojca. Cieszysz się?-Pokręciła lekko głową w odpowiedzi.-Cóż i tak nie masz wyjścia, a teraz bądź grzeczną dziewczynką.
 Nie zważając na jej protesty ciągnął ją w stronę hordy demonów. Dalej próbowała się wyrwać, ale nagle zmartwiała uświadamiając sobie coś.
-Magnus mówił, że demony nie mogą przebywać w słońcu, więc co one tu robią?-spytała.
-Tak naprawdę to jest noc, coś około trzeciej.
-Co? Ale jak to? Po co to wszystko?-Zdziwiła się.
-Bo zależy mi i ojcu na twoim zdrowi nie tylko fizycznym, co już zepsułaś swoim głupim skokiem, ale też na psychicznym. Pomyślałem, że jak pomyślisz, że jest dzień, to poczujesz się lepiej, bezpieczniej. Poprosiłem czarownika, aby spełnił moją prośbę.
-Ty i proszenie kogoś o cokolwiek? Już to widzę.-Przewróciła oczami.
-Znamy się tak krótko, a już tyle o mnie wiesz. Jesteś bardzo bystra, siostrzyczko.
   Clary już o nic nie pytała. Jonathan ciągnął ją dalej naprzód, a ona oczywiście dalej próbowała się wyrwać, choć miała już mniej wigoru, niż przed chwilą. Jednym z powodów było to, że i tak było to bezcelowe, bo jej brat nie zamierzał poluźnić uścisku. Drugim było to, że noga oraz ramię coraz bardziej ją bolały i straciła dużo krwi. Ale mimo wszystko jeszcze walczyła. Warto chociaż spróbować. Prawda? Nagle przed nimi pojawił się ten czarownik, który pomógł dostać się do środka Jonathanowi i unieszkodliwił Magnusa. Teraz zaczął machać rękami i mówić w języku, który Clary nie rozumiała. Pojawiło się przed nimi niebieskie światło, które uformowało się coś na kształt drzwi. Dziewczyna nigdy nie widziała czegoś tak niezwykłego. Cokolwiek to było mieniło się różnymi odcieniami niebieskiego i poruszało się, jak woda.
-To brama, inni nazywają ją również portalem. Można się nią przenieść w dowolne miejsce lub wymiar. Przejdziemy przez nią do ojca-oświadczył Jonathan i zaczął dosłownie wlec po ziemi wierzgającą Clary. Wróciła jej wola walki. Nie chciała się poddawać. Była cała we krwi i ziemi. Czuła się coraz słabiej. Wiedziała, że to przez utratę dużej ilości krwi. Z resztą nadal krwawiła, bo rana była bardziej rozległa niż myślała. Nie miała już nadziei na ratunek.
   Gdy byli już tuż przy bramie z ciemności wyłonili się Nocni Łowcy. Ruda ich rozpoznała. To byli ci sami Łowcy, którzy byli w klubie. Przypatrywała się im. Podziwiała ich precyzje z jaką pokonywali kolejne demony. Kiedy blondyn ujrzał ją, ruszył z wyciągniętym mieczem na Jonathana. Morgenstern wyjął zza pleców długi miecz i przystawił go do gardła Clary.
-Ani kroku! Albo ją zabiję!-Wydarł się i zranił trochę skórę dziewczyny, aby zademonstrować, że nie żartuje. Szkarłatna ciecz spłynęła jej po szyi, obojczyku i splamiła jej ubranie.
-Puszczaj ją psychopato!-krzyknął Jace. Chciał zrobić niezauważalny krok w przód, ale zatrzymał się raptownie widząc, że nie da się oszukać Jonathana. Ten wyraźnie wściekły wbił miecz w delikatną skórę dziewczyny. Na szczęście zatrzymał się w porę, aby na prawdę jej nie zabić. Clary krzyknęła przeraźliwie i osunęłaby się na ziemię, gdyby jej oprawca nie trzymał ją mocno. Jej wzrok robił się nieobecny. Traciła przytomność.
-Nie przeginaj Herondale. Dobrze wiesz, że nie żartuję. Jeden krok, a umrze-groził Jonathan.
-Dobrze. Spokojnie. Poddaję się, tylko nie rób jej już więcej krzywdy.-Blondyn położył powoli swoją broń na trawie.
  Jonathan zaś zaczął się cofać w stronę bramy ciągle patrząc na Herondale'a. Jace nie mógł na to patrzeć. Dziewczyna była prawie nieprzytomna, a on bezlitośnie ciągnął ją z mieczem przy gardle. Co za okropny człowiek. W blondynie zrodziła się nadzieja na uratowanie rudej, gdy ujrzał, że Alec patrzy w jego stronę. Dał mu znak rękami, których czasem używali podczas walki. Jego przyjaciel momentalnie zaszedł Jonathana od tyłu i chwycił go za gardło, dusząc go. Chłopaka puścił Clary, zajęty walką, a ona bez żadnego oparcia osunęła się na ziemię. W ostatnie chwili Jace złapał ją, aby nie uderzyła głową o ziemię. Była na skraju przytomności. A co tam przytomności, była na skraju życia! Spanikowany Jace zaczął desperacko klepać ją po policzku, aby nie zasypiała.
-Nie zasypiaj. Nie zasypiaj.-szeptał do niej. Popatrzyła nieprzytomnym wzrokiem w jego złote oczy.
-Nie mam już siły-wyszeptała ledwo słyszalnie. Ogarnęła ją nagła potrzeba snu. Nie opierała się jej nawet tego pragnęła. Pragnęła rozpłynąć się w pięknej ciemności. Już miała przekroczyć bramy śmierci, ale coś nie pozwalało jej na to. Nie wiedziała co to takiego, bo już była odcięta od świata. Byłą na granicy życia i śmierci. Jednak nie mogła jej przekroczyć. Nie mogła wrócić, ani opuścić świata śmiertelników. Otaczała ją ciemność, całkowita pustka. I w końcu usłyszała, co nie pozwalało jej umrzeć.






--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam!  Oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam za jakiekolwiek błędy i że długo nie dodawałam. To przez szkołę :/  Jeszcze wczoraj zagimak(konkurs z matmy). Nie wiem kiedy dokładnie pojawi się następny rozdział, ale postaram się jak najszybciej go napisać i wstawić. Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach.

Libster Award




 Bardzo dziękuję za nominację . To wiele dla mnie znaczy ;)


1.Książka czy film?
W sumie to lubię to i to, ale wolę jednak książki, ponieważ możesz sobie wszystko wyobrazić. Przeżywasz razem z bohaterami ich przygody.
 2.Czekolada czy truskawka?
No nie, ale trudny wybór... Dobra zdecyduję się. Wybieram truskawkę, uwielbiam je, ale czekoladę też lubię. 
3.Ulubiona książka?
No to mnie powaliłaś. To tak jakby matka miała wybrać dziecko, które najbardziej kocha. Wymienię więc książki, które pozostały i pozostaną na zawsze w moim sercu. Więc tak: Dary Anioła, Diabelskie Maszyny, seria Szeptem, seria Wybrani, Kroniki Bane'a, seria Blask i wiele innych :D 
4.Ulubiona piosenka?
Ostatnio po prosu zakochałam się w piosence Psycho-List ;) 
5.Jakie masz plany na przyszłość?
Jeszcze o tym nie myślałam, a zresztą nie mam pojęcia. Na pewno będę dużo książek czytać to pewne. :D 
6.Co skłoniło cię do założenia bloga?
Od zawsze marzyłam o blogu, tylko nie miałam motywacji. Bałam się trochę, że nie będzie nikt czytał moich wypocin, ale w końcu koleżanki mnie namówiły do założenia bloga, bo podobno mam talent :P 
7.Ulubiony kolor?
Uwielbiam czerń(Nocni Łowcy), zieleń i niebieski we wszystkich odcieniach
8.Gdzie chciałabyś mieszkać?
Wiem, że to nierealne ale w Instytucie xD 
9.Ulubiony autor?
Szczerze to jakoś nie mam swojego ulubionego. Nie wiem dlaczego, tak po prostu jest.
10.Co lubisz robić w wolnym czasie?
No to tu się rozpiszę, bo dużo tego. Uwielbiam rysować, a najbardziej postacie anime i z książek. Słucham przy tym tradycyjnie muzyki. Jak widnieje w opisie jestem książkoholiczką, więc czytam MNÓSTWO książek. Kocham spotykać się z moimi przyjaciółmi i zdawać im nowe relacje ze ,,świata Nocnych Łowców". Są kochani, bo zawsze słuchają z cierpliwością mojej paplaniny. Lubię również pisać opowiadania lub inne wersje moich ulubionych książek. To chyba by było tyle.
11. Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
Przede wszystkim rodzina, przyjaciele i ludzie, którzy wspierają i komentują mojego bloga. Kochani to naprawdę motywuje do pisania. Moi przyjaciele są niezastąpieni, zawsze mnie wysłuchają. 
 
 
Moje pytania:
1.Jakie masz hobby?
2.Za co cenisz swoich przyjaciół?
3.Jakie są książki, które cię poruszyły?
4.Jak to się stało, że założyłaś/eś bloga?
5.Ulubiony film? 
6.Za co lubisz otaczających cię ludzi?
7.Czy miałaś/eś takie momenty, że zastanawiałaś/eś się, czy nie zaprzestać pisania bloga?
8. Czy lubisz siebie?
9.Ile czasu spędzasz nad czytaniem książek?
10.Wolisz blog czy książkę?
11.Ulubiona autorka/autor?


Moje nominacje:
http://obozksiezycowy.blogspot.com/
 http://bo-kochac-to-niszczyc.blogspot.com/
 http://witaj-w-miescie-cieni.blogspot.com/
 http://daryaniola-milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.com/

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 5: Ucieczka

  Biegła dalej w dół. Schodek za schodkiem. Dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że to nie jest piwnica, tylko jakieś podziemne korytarze. Weszła szybko w jeden z nich, nie miała czasu nawet się zastanowić, bo usłyszała na górze trzaśnięcie drzwiami. Znalazł ją, ale jal to możliwe. Dom przecież jest ogromny. Jedno jest pewne, to nie jest normalne. Musiała biec dalej, chociaż z każdym krokiem coraz bardziej opadała z sił.
-Biegnij Clary!Biegnij!- krzyczała do siebie w myślach.
Nie chciała tak łatwo się poddać. Miała nadzieję, że ktoś w jakiś sposób ją uratuje. Tylko kto i jak? Dobre pytanie. Chyba weszła w dobry tunel, ponieważ wyczuła przed sobą świerze powietrze, a pochwili ujrzała także drzwi. Zaczęła biec jeszcze szybciej. Nie wiedziała, jak to jest możliwe, ale w tej chwili liczyło się tylko jedno. UCIECZKA. Gdy dopadła do drzwi jak najszybciej je otwyrzyła i wybiegła z tunelu. Okazało się, że znajduje się w parku. Co dziwniejsze dookoła nie było żadnych ludzi, a przecież słońce było wysoko na niebie. Przesiedziała u Magnusa całą noc!
-Nieźle-pomyślała.
Postanowiła ukryć się na pobliskim gęstym drzewie. Tak też zrobiła. Ze ściśniętym gardłem czekała, co będzie się działi dalej. Po pewnym czasie z tunelu wyszedł nie kto inny, jak jej braciszek.
                             ***
  Nocni Łowcy wrócili do Instytutu. To właśnie tak mieszkali. Przebywali aktualnie w sali chorych. Jace miał już nałożoną runę uzdrawiającą przez czarnowłosego o imieniu Alec.
-Jace. To chyba pierwsza dziewczyna, która cię odrzuciła, a na dodatek zraniła. Dosłownie-powiedziała Isabelle i spojrzała na blondyna.
-Izzy na rację. Ta mała nieźle cię załatwiła i to małym scyzorykiem. To niesamowite.-Alec miał szeroko otwarte oczy.
-Ej przestańcie! Zaskoczyła mnie. Nie wiedziałem, że ma jakąkolwiek broń-naburmuszył się Jace.- Myślę, że ona nie jest człowiekiem.
-To, że się tobą nie zachwyca, jak inne laski nie oznacza jeszcze, że nie jest człowiekiem.
 Nagle do pomieszczenia wpadł Hoge, szef Nowojorskiego Instytutu. Mężczyzna nie jest młody. Włosy ma siwe, a na twarzy ma ohydną bliznę. Zapewne przez nieudane polowanie na Podziemnych lub demony.
-Alarm!- wykrzyknął do nich.- W pobliskim parku jest bardzo duże stężenie diabelskiej mocy. Ruszajcie natychmiast.- powiedział już spokojniej na koniec i wyszedł.
-w końcu coś się dzieje-powiedział zadowolony Jace.
-Przecież zawsze coś się dzieje-zirytowała się Izzy.
-No wiem, ale mam pewne przeczucia, że to nie jest zwykły atak demonów.
-Masz na myśli tą rudą?- zdziwiła się dziewczyna.
-Tak. A o kogo innego może chodzić.
-Ludzie! Chodźcie już! Nie ma czasu!- zniecierpliwił się Alec.
-No dobra-odpowiedzieli równocześnie.
                               ***
-Możesz się ukrywać ile chcesz, ale i tak cię znajdę-powiedział brat Clary. Podszedł do jednego z drzew i zajrzał, czy nikt na nim nie siedzi. Clary czuła, że niedługo ją znajdzie. Ba, była tego pewna. Zmartwiała ze strachu, a jej braciszek jakby nigdy nic zaczął mówić dalej.-Chyba nie zdążyłem ci się przedstawić. Nazywam się Jonathan Christopher Morgenstern. Mam nadzieję, że się dogadamy.
-Oj coś nie sądzę-pomyślała Clary.
-A więc tam jesteś. Czego jesteś taka nieustępliwa mamy wiele wspólnego..-Jonathan podszedł do drzewa, na którym siedziała rudowłosa.
-Ale ja tego nie powiedziałam na głos-myślała coraz bardziej przerażona. -On czyta w myślach? Co jeszcze potrafi?
  Musiała wymyśleć ucieczkę i to szybko. Zaryzykowała i skoczyła z drzewa. Do ziemi było daleko. Nie wiedziała, czy uda jej się wyjść z tego cało, ale nie miała wyboru.


-------------------------------------------------------------
Witam. Znowu te przeprosiny, ale co poradzić. Przepraszam za nieciekawy rozdział. Mało w nim akcji i wogóle, ale w następnym będzie więcej akcji. Obiecuję na Anioła. Zachęcam do komentowania.

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 4: Cała prawda

Usłyszała kroki i ujrzała wysokiego i dziwnie ubranego mężczyznę. Zobaczyła w jego oczach zdziwienie, ale patrzył na nią, jakby ją znał. Zdziwiło ją to, bo ona nigdy w życiu go nie widziała. Przecież zapamiętałaby faceta całego w brokacie. Mężczyzna wychylił się, aby zobaczyć przed kim uciekam, gdy zobaczył kto się zgliża przeraził się.
-Wchodź szybko do środka-krzyknął i wepchnął do środka. Następnie zamknął drzwi na klucz, uniósł ręce w górę i zaczął mrucze coś niezrozumiałego. Nagle z jego palców wystrzelił niebieski ogień i przeniósł się na drzwi. To było bardzo dziwne, a ponad to drzwi się nie spaliły tylko zaczęły świecić. Przerażona, ale jednocześnie zafascynowana Clary nie mogła oderwać wzroku od jej ,,wybawiciela". W końu wydusiła:
-Co? Jak... jak to zrobiłeś? Kim jesteś? Znasz chłopaka który mnie ścigał?-Zadawała mnóstwo pytań.
-Hmm... Jakby ci to delikatnie powiedzieć? Jestem czarownikiem, a takie sztuczki jak ta-tu wskazał na drzwi.- To dla mnie prościzna.
-Że co? Czy dzosiaj wszyscy powariowali?! Jaki czarownik?
-Eh... Mówiłem Jocelyn, żeby ci powiedziała.
-Powiedziała o czym?-Zainteresowała się dziewczyna.
-Że nie jesteś człowiekiem.-Spojrzał na nią swoimi kocimi oczami. Dopiero teraz to dostrzegła.
-Twoje oczy...
-A tak. Jak mówiłem, jestem czarownikiem, a każdy czarownik czymś się wyróżnia. Niektórzy mają kolorową skórę, rogi, ogon lub tak jal ja, kocie oczy. A tak przy okazji jestem Magnus Bane.
-Dobrze. Powiedzmy, że ci wierzę, ale skąd znasz moją mamę i kim jestem?-Niecierpliwiła się.
-Może zacznę od początku.-Skinęła głową.- Więc tak. Dawno temu pewien anioł o imieniu Razjel postanowił stworzyć nową rasę, aby chronili ludzi przed demonami. Tak więc zmieszał swoją krew z krwią człowieka, który tak na marginesie miał na imię Jonathan w słynnym Kielichu Anioła. Odpowiadając na twoje pytanie, jesteś właśnie tą rasą, którą stworzył kiedyś anioł. Jesteś pół człowiekiem pół aniołem, czyli Nocną Łowczynią. Twoja matka i ojcec też nimi są. Tak są. Masz nadal ojca, ale matka ukryła cię wśród zwykłych ludzi, aby cię przed nim chronić. Kiedyś byli normalną rodziną, ale gdy twoja matka zaszła w ciążę, zaczął być agresywny. Nie zwracała początkowo na to uwagi. Myślała, że to chwilowe. Okazało się jednak, że podczas pewnego polowania schwytały go Faerie, a Królowa Jasnego Dworu wstrzyknęła mu coś, aby nim sterować. Nikt nie wie po co. Podczas ciąży niczego nieświadoma Jocelyn piła krew Lilith. Kiedy dziecko się urodziło, nie było normalne. Miało w sobie krew domona, anioła i człowieka. To był pierwszy taki przypadek od wieków. Zrozpaczona matka mimo wszystko kochała syna i próbowała wychować go na dobrego Nocnego Łowcę, ale Valentine jej to utrudniał jej to. Jej przyjaciel Luke także był Nocnym Łowcą. Niestety podczas napadu z Valentinem na stado wilkołaków, został ugryziony i stał się likantropem. Jocelyn zaraz po tym, jak dowiedziała się, że jest znów w ciąży, uciekła z Idrisu wraz z Luke'em do Nowego Jorku i zaczęła żyć wśród Przyziemnych. Zmieniła, a gdy urodziła ciebie, nie chciała abyś wiedziała i naszym świecie, świecie cieni. Przychodziła do mnie co dwa lata, aby nakładać na twój umysł blokadę. Polegało to na tym, że jal ujrzałaś np. jakąś wróżkę, natychmiast o tym zapominałaś. Zdziwiło mnie, że ostatnio twoja matla nie przyszła w umówiony dzień. Pomyślałem, że w końcu ci powiedziała, ale skoro tu jesteś i wyglądasz na zdezoriętowaną wywnioskowałem, że chyba jednak nie.To by było chyba na tyle. Jakieś pytania.
-Tak i to nawet sporo. Czyli ludzie to inaczej Przyziemni?-kiwnął głową.-Ale dalej nie wiem jak twoja rasa się nazywa? I czy tamten chłopak to naprawdę mój brat? Czego ode mnie chce?
- Spokojnie po kolei. Moja rasa to dzieci Lilith, wampiry to dzieci Nocy, a wilkołki dzieci Księżyca, są jeszcze Faerie i tego typu istoty. Wszystkie razem nazywają się Podziemnymi. Odpowiadając na twoje drugie pytanie, to... tak. Ten chłopak to twój brat. Z tego co widzę to ma za zadanie cię schwytać i zabrać do Valentina.
-Ale po co? Po co ja mu jestem potrzebna.
-Jesteś jego córką, a poza tym masz więcej krwi anioła niż reszta Nocnych Łowców. To przez kolejne eksperymenty Valentina. Masz jakieś zdolności, tylko jak na razie nie wiadomo jakie. Przypuszczam, że Valentine chce je wykorzystać.
Nagle drzwi zaczęły się trząść i trzaskać. Magnus zbladł.
-Twój brat jest z czarownikiem. Mam słabo energii na kolejne czary, bo dzisiaj jeszcze wzywałem demona. Clary ukryj się gdzidś szybko. Ona stała jak wryta. Drzwi pękłu i rozsypały się w proch do pomieszczenia wszedł brat Clary i jakiś czarownik. Dziewczyna nagle oprzytomniała i zaczęła uciekać.
-Chcesz się bawić w chowanego? Dobrze. Pobawimy się-usłyszała za plecami.
Biegła ile sił w nogach. Ale ten dom jest ogromny-pomyślała. Czuła, że nie ma już sił. Postanowiła schować się za jakimiś dziwnymi kolorowymi drzwiami. Otworzyła je i ujrzała schody w dół. Piwnica. Zbiegła szybko w dół. Usłyszała jeszcze złowieszczy śmiech swojego brata na górze. Wiedziała, że nie ma z nim żadnych szans.


-------------------------------------------------------------
Przepraszam za tak długą przerwę. Rozdział dłóższy niż przedtem. Nic nie obiecuję z datą pojawienia się kolejnego rozdziału, bo mam nawał sprawdzianów i konkursów. Chyba mnie rozumiecie. Proszę komwntujcie, krytykujcie. Poprawię to, co wam się nie podoba, tylko powiedzcie co to takiego. Pozdrawiam was serdecznie. ;)