piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 3:Braciszek

-Jak to!  Ja nie mam brata! Puszczaj mnie!- chciała się wyrwać.
-To smutne, bardzo smutne, że nic nie wiesz o swojej rodzinie. Ale niedługo dowiesz się wszystkiego-zaczął ją ciągnąć w stronę chodnika.
 Clary gorączkowo myślała, co może zrobić, aby się uwolnić. Nagle jakby jakaś magiczna siła ją pchnęła. Zrobiła półobrót, kopnęła chłopaka i wbiła mu łokieć w żebra. Coś chrupnęło, a zbyt zdziwiony chłopak, żeby inaczej zareagować, po prostu ją puścił. Dziewczyna zaczęła bardzo szybko uciekać. Nie wiedziała gdzie biegnie, chciała jak najdalej uciec od tego kolesia. Nie wiedziała, że tak umie. W oddali zobaczyła tego chłopaka. Podbiegła do najbliższych drzwi i zaczęła w nie walić.
-Proszę, wpóśćcie mnie! Pomocy!-krzyczała z całych sił.
Usłyszała kroki i ujrzała w drzwiach...
-------------------------------------------------------------
Znowu krótki taki. Przepraszam. Zachęcam do komentowania.

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 2:Niesamowite nowiny

-Jesteśmy Nocnymi Łowcami, a ty nie powinnaś nas widzieć-stwierdził blondyn.
-Że co?  Wy chyba naprawdę macie coś z głową, a poza tym jesteście mordercami-Clary nie wiedziała, co myśleć.
-To był demon. Tym właśnie się zajmujemy słonko-odparł.
-Nie jestem słonkiem! Nazywam się Clary!-była naprawdę zdenerwowana.- O co chodziło temu facetowi, którego zabiliście. Ja nie mam ojca, zmarł przed moimi narodzinami.
-Jesteś pewna?
-Tak. Chyba mama by tego nie wymyśliła, co nie?-Ale on nie zwracał już na niej uwagi, bo zaczął rozmawiać z przyjaciółmi.
-A może ten demon kłamał. Nie można im ufać-zasugerowała dziewczyna.
-Ale matka równie dobrze mogła ją okłamać. Jakbym ja miał mieć za ojca Valentina też mama by mi pewnie o tym nie powiedziała-rzucił czarnowłosy.
-Dobra, ale lepiej zabrać ją do Instytutu. Ona nas widzi-odrzekł blondyn.
-Jace nie bądź głupi. To przyziemna, Hoge się wścieknie-dziewczyna się wzdrygnęła.
-Ja nadal tu jestem!-przypomniała im Clary.
-Zabieramy cię do Instytutu-zawyrokował Jace i dodał ciszej do towarzyszy:Jak Hoge się wścieknie biorę to na siebie.
-Nigdzie nie idę!-wykrzyknęła Clary.
-Pójdziesz z nami, nic ci nie zrobimy-zaczął się do niej zbliżać.
 Clary zaczęła nerwowo szukać w kurtce jakiejś broni. Bingo! Wyciągnęła dość długi scyzoryk.
-Nie podchoć bliżej!-zaczęła machać bronią. Jace tylko się roześmiał.
-Myślisz, że mi tym coś zrobisz?-podszedł jeszcze bliżej.
 Clary dłużej nie czekała. Z całej siły zamachnęła się sztyletem i rozorała blondynowi pierś i ramię. Po czym uciekła jak najszybciej. Nikt za nią nie pobiegł, bo byli zszokowani. Ruda wybiegła z klubu tylnym wyjściem i wpadła na jakiegoś chłopaka. Chciała go minąć, lecz złapał ją za rękę.
-Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz?- Clary chciała się wyrwać, ale uchwyt chłopaka był żelazny. Był bardzo jasnym blondynem. Miał prawie białe włosy. A jego oczy...o Matko! On miał czarne oczy! Kompletnie! Dwa ciemne tunele. Było to przerażające.
-Co ty siostro? Brata nie poznajesz?-wyszczerzył się diabelnie.

-------------------------------------------------------------
Przepraszam, że krótki. Proszę komentować. Będzie mi bardzo miło. Nie ważne czy negatywnie czy pozytywnie. Każdy komentarz mile widziany. Nic nie obiecuję z kolejnym rozdziałem, bo szkoła i masę konkursów. Myślę, że zrozumiecie

niedziela, 15 lutego 2015

Jeden dzień zmienił wszystko

  Niedawno zaczęły się wakacje. Za par dni Clary kończy 16 lat. Dziewczyna aktualnie siedziała w swoim pokoju i rozmyślała o tym, czy mama pozwoli jej urządzić urodziny, kiedy zadzwonił do niej jej najlepszy przyjaciel, czyli Simon.
-Wychodzimy gdzieś dzisiaj?-spytał.
-No pewnie, ale ja wybieram miejsce-musiała z tego coś mieć.
-No dobra, tym razem się zgodzę. To gdzie chcesz iść.
-Wiesz, od paru dni chciałam pójść do klubu Pandemonium, tylko nie miałam z kim.
-Co? Tylko nie tam! Musisz się nade mną znęcać?
-Sam się zgodziłeś. Teraz się nie wycofasz.
-Ach. Dobra. Poświęcę się ten raz dla ciebie. Do zobaczenia Fray. Wieczorem przyjdę po ciebie.
-Tak do zobaczenia-i się rozłączyła.
  Poszła poszukać mamy. Mieszkały w dużym domu. Gdy podeszła do kuchni okazało się, że Luke przyszedł. To bliski przyjaciel jej mamy. Clary traktuje go jak tatę. On i jej mama właśnie się kłócili.
-Ciekawe o co chodzi-pomyślała Clary.
Podeszła bliżej, aby podsłuchać o co się kłócą.
-Jocelyn musisz jej w końcu to powiedzieć. Niedługo skończy 16 lat.-Luke był wściekły.
-Ale ja nie wiem jak jej to powiedzieć. A jak mnie znienawidzi?
-Ona zrozumie zobaczysz. No proszę powiedz jej to-powiedział już łagodniej.
-Dobrze. Postaram się jej dzisiaj powiedzieć.
Clary nie wytrzymała już i weszła do kuchni.
-O czym powiedzieć?- spytała.
-O... Clary, kochanie. Później ci powiem dobrze?-chciała się wymigać Jocelyn.
Clary nie chciała naciskać, choć bardzo chciała wiedzieć o co chodzi.
-No dobrze, ale kiedy?
-Dziś wieczorem.-mama Clary wyraźnie się denerwowała.
-Ale ja wieczorem wychodzę z Simonem.-powiedziała zrozpaczona Clary.
-Co? Clary nigdzie nie wychodzisz-pani Fray jeszcze bardziej się spięła.
-Dlaczego? Obiecałam Simonowi-nie ustępowała.
Zapomniały o obecności Luke'a, który teraz powiedział:-Jocelyn pozwól jej wyjść.
-Ale...-Spojrzała na Luke'a.
-Jest nastolatką, potrzebuje się wyszaleć-spojrzał na nią znacząco.
-No dobrze. Clary możesz wyjść dziś z Simonem.-widać było, że ciężko jej to mówić.
-Dziękuję Luke!-wykrzyknęła Clary i uściskała go.

Parę godzin później

 Przyszykowana Clary czekała na Simona. Minęła minuta, dwie, trzy... Liczyła czas i nawet nie zauważyła, że przyjaciel już jest. Simon podszedł do niej i zaczął ją łaskotać. Śmiała się jak szalona i krzyczała przez łzy:
-Puść mnie! Wystarczy! Hahahaha proszę nie wytrzymam dłużej!
-Następnym razem patrz co się dookoła ciebie dzieje-uśmiechnął się.-Idziemy?
-Tak, tak idziemy. Pa mamo! Będę o 10!-krzyknęła, aby mama ją usłyszała.
Szybko pokonali drogę do klubu. Trochę dłużej zajęło im stanie w kolejce, ale w końcu dostali się do środka. Poszli na parkiet i zaczęli tańczyć w rytm muzyki.
-Pić mi się chcę! Idę po drinka! Ty też chcesz!?-próbował przekrzyczeć muzykę.
-Tak!-krzyknęła Clary.
 Dopiero teraz rozejrzała się dookoła. Wnętrze klubu było ogromnie. Duży parkiet, światła, które zmieniały kolory, nawet brokat walał się wszędzie. Ludzie byli straszni, ale zarazem fascynujący. Patrzyła właśnie na jakiegoś punka, który kieruję się do drzwi z napisem WSTĘP WZBRONIONY!. Chyba to jakiś schowek. Zobaczyła też, że nie jest sam. Jakichś dwóch innych punków idzie z nim. Wtedy zobaczyła na co patrzą. W drzwiach stała czarnowłosa dziewczyna. Miała długą, zwiewną czerwoną suknię. Patrzyła zalotnie na punków i weszła do schowka. Oni poszli za nią. Clary spostrzegła, że dwóch chłopaków ubranych na czarno również kieruje się do schowka. To było bardzo dziwne. Dziewczyna postanowiła podejść bliżej. Gdy chłopcy wchodzili do schowka w ich dłoniach ujrzała długie noże, albo to były miecze. Przeraziła się i rozejrzała, ale nikt nie zwracał na to uwagi.
-Zupełnie jakby ich nie widzieli. Muszę to sprawdzić-pomyślała.
W schowku panował półmrok i było mnóstwo kurzu. Rozglądała się, ale nikogo nie mogła dostrzec. Przeszła przez jakieś kable, poszukując przy okazji czegoś do obrony. Wtedy właśnie ujrzała jednego punka, tą dziewczynę i chłopaków ubranych na czarno. Punk był przykuty łańcuchem do jakiegoś słupa. Całe ręce miał we krwi i było widać, że cierpiał. Podeszła bliżej, żeby usłyszeć, o czym rozmawiają.
-Jeśli nie chcesz skończyć, jak twoi kumple lepiej gadaj kto cię przysłał-powiedział chłopak o blond włosach.
-Przysłał nas Valentine-wydusił przykuty.
-Po co?-do rozmowy włączyła się dziewczyna.
-Po jego córkę. Wy nic nie wiecie? Każdy jej teraz szuka.
-Przecież Valentine nie miał córki, a on sam nie żyje-odparł blondyn.
-Valentine żyje i was zniszczy!
-Dosyć tego!-wykrzyknął blondyn i wbił miecz w pierś punka.
Clary dopiero po chwili zorientowała się, że krzyczy. Wszyscy spojrzeli na nią. Punk wyszczerzył się, a reszta była zszokowana.
-Witaj córko Valentina-wydusił punk i zaczął znikać.
Przerażona Clary zaczęła uciekać, ale nie pobiegła daleko, bo blondyn chwycił ją za ramiona i unieruchomił.
-Ty nas widzisz?-zapytał.
-Tak nie jestem ślepa. Kim jesteście? Co chcecie ode mnie?-starała się opanować.
-Jesteśmy ...



Ci co czytali Dary Anioła wiedzą już chyba kogo Clary zobaczyła? Reszta może się domyślać. Zachęcam was do komentowania. Następny rozdział pojawi się jutro lub pojutrze. :D



czwartek, 12 lutego 2015

Prolog

 Przedstawiam wam Clary Fray. Normalną nastolatkę, która nigdy nie poznała swojego ojca. Wszystko zmienia się pewnego lata, gdy spotyka na swojej drodze Nocnych Łowców. Kim są? Kim ona sama jest? Kto próbuje ją dopaść i dlaczego? Tego i wiele więcej dowiecie się już wkrótce.

Witam was serdecznie

Chcę was przywitać i powiedzieć coś na temat mojego bloga. Otórz będzie to historia podobna do tej z książki Cassandry Clare,, Dary Anioła: Miasto Kości" , ale tylko początek będzie podobny. Życzę miłego czytania i zachęcam do komentowania. ;)