niedziela, 15 lutego 2015

Jeden dzień zmienił wszystko

  Niedawno zaczęły się wakacje. Za par dni Clary kończy 16 lat. Dziewczyna aktualnie siedziała w swoim pokoju i rozmyślała o tym, czy mama pozwoli jej urządzić urodziny, kiedy zadzwonił do niej jej najlepszy przyjaciel, czyli Simon.
-Wychodzimy gdzieś dzisiaj?-spytał.
-No pewnie, ale ja wybieram miejsce-musiała z tego coś mieć.
-No dobra, tym razem się zgodzę. To gdzie chcesz iść.
-Wiesz, od paru dni chciałam pójść do klubu Pandemonium, tylko nie miałam z kim.
-Co? Tylko nie tam! Musisz się nade mną znęcać?
-Sam się zgodziłeś. Teraz się nie wycofasz.
-Ach. Dobra. Poświęcę się ten raz dla ciebie. Do zobaczenia Fray. Wieczorem przyjdę po ciebie.
-Tak do zobaczenia-i się rozłączyła.
  Poszła poszukać mamy. Mieszkały w dużym domu. Gdy podeszła do kuchni okazało się, że Luke przyszedł. To bliski przyjaciel jej mamy. Clary traktuje go jak tatę. On i jej mama właśnie się kłócili.
-Ciekawe o co chodzi-pomyślała Clary.
Podeszła bliżej, aby podsłuchać o co się kłócą.
-Jocelyn musisz jej w końcu to powiedzieć. Niedługo skończy 16 lat.-Luke był wściekły.
-Ale ja nie wiem jak jej to powiedzieć. A jak mnie znienawidzi?
-Ona zrozumie zobaczysz. No proszę powiedz jej to-powiedział już łagodniej.
-Dobrze. Postaram się jej dzisiaj powiedzieć.
Clary nie wytrzymała już i weszła do kuchni.
-O czym powiedzieć?- spytała.
-O... Clary, kochanie. Później ci powiem dobrze?-chciała się wymigać Jocelyn.
Clary nie chciała naciskać, choć bardzo chciała wiedzieć o co chodzi.
-No dobrze, ale kiedy?
-Dziś wieczorem.-mama Clary wyraźnie się denerwowała.
-Ale ja wieczorem wychodzę z Simonem.-powiedziała zrozpaczona Clary.
-Co? Clary nigdzie nie wychodzisz-pani Fray jeszcze bardziej się spięła.
-Dlaczego? Obiecałam Simonowi-nie ustępowała.
Zapomniały o obecności Luke'a, który teraz powiedział:-Jocelyn pozwól jej wyjść.
-Ale...-Spojrzała na Luke'a.
-Jest nastolatką, potrzebuje się wyszaleć-spojrzał na nią znacząco.
-No dobrze. Clary możesz wyjść dziś z Simonem.-widać było, że ciężko jej to mówić.
-Dziękuję Luke!-wykrzyknęła Clary i uściskała go.

Parę godzin później

 Przyszykowana Clary czekała na Simona. Minęła minuta, dwie, trzy... Liczyła czas i nawet nie zauważyła, że przyjaciel już jest. Simon podszedł do niej i zaczął ją łaskotać. Śmiała się jak szalona i krzyczała przez łzy:
-Puść mnie! Wystarczy! Hahahaha proszę nie wytrzymam dłużej!
-Następnym razem patrz co się dookoła ciebie dzieje-uśmiechnął się.-Idziemy?
-Tak, tak idziemy. Pa mamo! Będę o 10!-krzyknęła, aby mama ją usłyszała.
Szybko pokonali drogę do klubu. Trochę dłużej zajęło im stanie w kolejce, ale w końcu dostali się do środka. Poszli na parkiet i zaczęli tańczyć w rytm muzyki.
-Pić mi się chcę! Idę po drinka! Ty też chcesz!?-próbował przekrzyczeć muzykę.
-Tak!-krzyknęła Clary.
 Dopiero teraz rozejrzała się dookoła. Wnętrze klubu było ogromnie. Duży parkiet, światła, które zmieniały kolory, nawet brokat walał się wszędzie. Ludzie byli straszni, ale zarazem fascynujący. Patrzyła właśnie na jakiegoś punka, który kieruję się do drzwi z napisem WSTĘP WZBRONIONY!. Chyba to jakiś schowek. Zobaczyła też, że nie jest sam. Jakichś dwóch innych punków idzie z nim. Wtedy zobaczyła na co patrzą. W drzwiach stała czarnowłosa dziewczyna. Miała długą, zwiewną czerwoną suknię. Patrzyła zalotnie na punków i weszła do schowka. Oni poszli za nią. Clary spostrzegła, że dwóch chłopaków ubranych na czarno również kieruje się do schowka. To było bardzo dziwne. Dziewczyna postanowiła podejść bliżej. Gdy chłopcy wchodzili do schowka w ich dłoniach ujrzała długie noże, albo to były miecze. Przeraziła się i rozejrzała, ale nikt nie zwracał na to uwagi.
-Zupełnie jakby ich nie widzieli. Muszę to sprawdzić-pomyślała.
W schowku panował półmrok i było mnóstwo kurzu. Rozglądała się, ale nikogo nie mogła dostrzec. Przeszła przez jakieś kable, poszukując przy okazji czegoś do obrony. Wtedy właśnie ujrzała jednego punka, tą dziewczynę i chłopaków ubranych na czarno. Punk był przykuty łańcuchem do jakiegoś słupa. Całe ręce miał we krwi i było widać, że cierpiał. Podeszła bliżej, żeby usłyszeć, o czym rozmawiają.
-Jeśli nie chcesz skończyć, jak twoi kumple lepiej gadaj kto cię przysłał-powiedział chłopak o blond włosach.
-Przysłał nas Valentine-wydusił przykuty.
-Po co?-do rozmowy włączyła się dziewczyna.
-Po jego córkę. Wy nic nie wiecie? Każdy jej teraz szuka.
-Przecież Valentine nie miał córki, a on sam nie żyje-odparł blondyn.
-Valentine żyje i was zniszczy!
-Dosyć tego!-wykrzyknął blondyn i wbił miecz w pierś punka.
Clary dopiero po chwili zorientowała się, że krzyczy. Wszyscy spojrzeli na nią. Punk wyszczerzył się, a reszta była zszokowana.
-Witaj córko Valentina-wydusił punk i zaczął znikać.
Przerażona Clary zaczęła uciekać, ale nie pobiegła daleko, bo blondyn chwycił ją za ramiona i unieruchomił.
-Ty nas widzisz?-zapytał.
-Tak nie jestem ślepa. Kim jesteście? Co chcecie ode mnie?-starała się opanować.
-Jesteśmy ...



Ci co czytali Dary Anioła wiedzą już chyba kogo Clary zobaczyła? Reszta może się domyślać. Zachęcam was do komentowania. Następny rozdział pojawi się jutro lub pojutrze. :D



3 komentarze:

  1. Na razie jest prawie tak jak w książce. Ale to dopiero początek więc pozostaje mi tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać na kolejny rozdział. Weny życzę ;-)
    A przy okazji jak będziesz miała chwilkę to możesz wpaść do mnie:
    http://show-me-your-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to dopiero początek. Na razie będzie bardzo podobnie do książki. Ale ok 3 rozdziału już nie. Chętnię zajrzę;)

      Usuń
  2. Super :) Cassie powinna wykorzystać niektóre fragmenty w książce :D
    Zapraszam do mnie jeśli masz chwilę ;) : http://heartinmypictures.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń