sobota, 31 grudnia 2016

Rozdział 32: Wojna

   Clary stała przez archaniołem Michałem kompletnie osłupiała. Ludzie dookoła zdążyli porozchodzić się do domów. Zaczęło zmierzchać. Jednak w Niebie nie ma prawdziwej nocy, jak na Ziemi. Tutaj jedynie niebo przyjmuje odcień o 3 tony ciemniejszy, niż zazwyczaj. Clary analizowała wszystkie informacje z dzisiejszego dnia. To niemożliwe. Nawet jej matka była pewna, że ojcem dziewczyny jest Valentine. Racja, że eksperymentował na własnych dzieciach, ale to on był biologicznym ojcem. Niebo przeciął z prędkością światła anioł. Był dostojny, ale nie dorównywał swoim wyglądem Michałowi. Clary pokręciła głową i skupiła się na rozmowie.

- Jak to? - spytała.

- Na początku rzeczywiście był twoim ojcem, ale kiedy zaczął eksperymenty, jeden z nich sprawił, że dna Valentine' a w twoim ciele wyparowało bezpowrotnie, a zastąpiło je dna anioła Ithuriela.

Clary przyjęła to spokojnie. Stwierdziła, że nic już ją dzisiaj nie zdziwi. Nagle poczuła swędzenie w okolicy łopatek. Chwilę potem pojawiło się lekkie mrowienie, a następnie ból. Z minuty na minutę się on nasilał. Miała wrażenie, że coś próbuje ją rozerwać od środka. Próbowała powstrzymać łzy i opanować drżenie mięśni od pleców poprzez ramiona. Poczęła bezmyślnie drapać się po plecach. Ból był coraz mocniejszy i w końcu był tak silny, że dziewczyna ledwo utrzymywała przytomność. Upadła na kolana ciężko dysząc. Jej drobne ciało pokryła warstewka potu. A parę sekund później? Wszystko ustało. Oszołomiona Clary wstała niepewnie i stanęła przed archaniołem z niewyraźną miną. Jej twarz mówiła sama za siebie. Nie wiedziała, co się dzieje i żądała wyjaśnień.

- To była druga wiadomość, którą miałem ci przekazać. Jak widać stało się to szybciej niż przypuszczałem - powiedział.

- Ale co się stało? - Nadal nie rozumiała.

- Odwróć głowę, to sama się przekonasz - odpowiedział tajemniczo.

Nie mając innego wyjścia, zrobiła to, o czym mówił jej rozmówca. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Z jej jeszcze lekko obolałych łopatek wyrosły niesamowite skrzydła. Były nieco delikatniejsze, niż Michała, ale równie zachwycające. Pióra były białe z przebłyskami błękitu. Powoli dotknęła ich, jakby się bała, że to tylko sen i zaraz znikną. Ale były prawdziwe. Prawdziwe i przyjemne w dotyku. Na chwilę zapomniała o całym świecie, o bliskich, o tym, co się stało, a nawet o stojącym obok Michale. Była zbyt pochłonięta podziwianiem swoich skrzydeł.


***


   Jace, po zjedzeniu obfitego posiłku, poszedł na zewnątrz się przewietrzyć. Obiecał wcześniej wszystkim mieszkańcom Instytutu, że nie będzie próbował ,,spotkać się z Clary" . Jego serce ścisnęło się, gdy przechodził obok miejsca, gdzie to się stało. Przystanął na moment i schował ręce w kieszeniach, marszcząc lekko brwi. Wiedział, że nigdy nie będzie mógł już normalnie żyć i ponownie się w kimkolwiek zakochać. Idąc dalej mijał wieżowce i wiele przeróżnych kamienic. Przechodząc przez zatłoczone chodniki, czuł na sobie wzrok wielu kobiet, ale nic sobie z tego nie robił. Kierując się w stronę parku, został zaczepiony przez Magnusa. Ubrany był, jak zwykle w połyskujące ubrania. Jego włosy wyglądały, jakby ktoś strzelił w nie piorunem i w dodatku później obsypał toną brokatu. Kontury jego kocich oczu były podkreślone niebieską kredką. Widać było również, że nie żałował błyszczyka do ust.

- W końcu cię wypuścili? - powiedział żartobliwie na przywitanie. 

- Daj mi spokój - rzekł ostro Jace. 

Odwrócił się z zamiarem pójścia dalej, ale błyszczący na kilometry czarownik zastąpił mu drogę. Wpatrywał się natarczywie w Jace' a, a jego kocie oczy zapłonęły. Paru ludzi patrzyło z zaintrygowaniem na Bane' a. 

- Czekaj chwilę rozbójniku. Muszę ci coś powiedzieć. Miałem iść do Instytutu, żeby o tym z tobą porozmawiać, ale sam wyszedłeś mi na spotkanie, jak widzę. - Wyszczerzył się. 

- To mów - ponaglał blondyn. 

- Spokojnie, po co te nerwy. Miałem dzisiaj sen... - zaczął. 

- Wow koleś, jakbyś nie wiedział to każdy je ma. 

- Ale czarownicy nie mają zwykłych snów. Większość z nich jest proroczych. Chociaż zważając na poziom twojej inteligencji i wiedzy, to wątpię, że wiesz, co to w ogóle znaczy - odgryzł się.

- Daj już spokój. Przejdź do sedna - powiedział spokojniej już Jace. 

- W tym śnie była Clary. Jeśli ten sen rzeczywiście był proroczy, to ona wróci, ale nie wiem, pod jaką postacią. Przeżyła przemianę. Jest teraz aniołem, ale nie do końca. 

Jace przez dobre parę minut wpatrywał się w Magnusa, jakby mu odbiło. Wtedy przypomniał sobie któryś z tych nudnych wykładów Hodge' a. Mówił coś o snach czarowników. Próbował usilnie przypomnieć sobie dokładnie słowa mężczyzny. Po namyśle uświadomił sobie, że to, co mówi Bane może być prawdą. Twarz chłopaka rozpromieniła się. W jego sercu zakorzenił się cień szansy, że jeszcze zobaczy się z Clary przed własną śmiercią. 

- To niesamowite Magnusie - wykrzyknął blondyn. 

- Jak ja - zażartował czarownik. - A teraz wybacz, ale muszę się udać do mojego klienta. 

Chwilę później już go nie było. Nocny Łowca postanowił wrócić do Instytutu i powiedzieć o tym wszystkim. Jeśli to się naprawdę stanie, to będzie cud. Reakcja innych była podobna do reakcji Jace' a. Jocelyn popłakała się, gdy się o tym dowiedziała. Każdy miał nadzieję, że słowa czarownika są prawdą.


***


- Ale, jak to możliwe? Nie jestem przecież w pełni aniołem - powiedziała nadal zdumiona Clary. 

- Anioł, którego krew masz w sobie, nie był jakimś podrzędnym. Możliwym jest, że masz więcej krwi anielskiej niż Nocnych Łowców. A poza tym każdemu, kto ma w sobie chodź kroplę najczystszej krwi anielskiej, po śmierci, w Niebie, uaktywniają się pewne cechy anielskie. Wyższej rangi anioły, takie, jak ja, obserwowały cię już od dłuższego czasu. 

Dziewczyna poczuła się dziwnie w tym momencie. Świadomość, że było się obserwowanym, prawdopodobnie od początku życia, nie była przyjemna. 

- Niestety Clarisso, to nie koniec nowin, które usłyszysz z moich ust. Musisz nauczyć się kontrolować nowe zdolności. Zbliża się ogromna wojna. O wiele straszniejsza i na większą skalę, niż Valentine wam zademonstrował. Król Piekieł planuje zniszczyć Ziemię i rozpocząć kolejną wojnę z Niebem. Musimy zjednoczyć swoje siły, bo inaczej polegniemy w bardzo szybkim tempie. 

- Ale ja nie mogę się równać z innymi aniołami. Mimo wszystko nadal mam w sobie także krew Nocnych Łowców. 

- I tu się mylisz. Jesteś bardziej wyjątkowa, niż przypuszczasz. Mam dla ciebie pocieszającą wiadomość. 

- Nie wiem, czy teraz zdoła mnie cokolwiek pocieszyć. 

- Nawet informacja, że po opanowaniu swojej mocy, będziesz mogła wracać na Ziemię, kiedy chcesz? - Tym zaintrygował Clary, ponieważ po usłyszeniu tych słów, jej oczy zapłonęły żywym zielonym blaskiem. 

- Jak to?! - wykrzyknęła. 

- Dowiesz się tego w trakcie szkolenia. Pozwolę ci się poruszać pod niewidzialną postacią po Ziemi raz w tygodniu w ramach motywacji.

- To wspaniałe wieści Michale. Zaczynajmy - powiedziała z entuzjazmem. 


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziś sylwester moi drodzy czytelnicy. Za godzinę już Nowy Rok. Wszystkim Wam życzę udanego roku 2017, aby przyszły rok był jeszcze lepszy od tego, który już niestety (a może wręcz przeciwnie) niedługo się skończy. Komentarze mile widziane. :D

 

3 komentarze:

  1. Dalej, dalej dalej! oczekuje na next, jestem głodna tego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra kontynuacja. Na to czekałem, aż spoważniałem pozdro Szir xD

    Nowa część rozdziału jak zawsze ciekawa, pozwoliłem sobie przeczytać starsze rozdziały i jestem ciekaw "nexta" ^^

    AMNAH!

    OdpowiedzUsuń
  3. co raz ciekawiej watek rozwijasz, wiecej

    OdpowiedzUsuń