-Dalibyście mi coś do jedzenia? Chciałbym zanieść coś Clary.
Jace popatrzył się na niego podejrzliwie.
-A czemu akurat ty? - spytał z jadem w głosie.
-Hmmm... pomyślmy, może dlatego, że jestem jej bratem? - odparł ironicznie Morgenstern.
-To nie oznacza, że inni nie mogą z nią rozmawiać i przebywać! - warknął blondyn.
,,Co z tym gościem jest nie tak?" pomyślał Jonathan. Nie chciał rozpoczynać drugiej kłótni, dlatego postanowił odpuścić.
-Dobra koleś nie spinaj się tak. Jeśli tak ci na tym zależy, to ty jej zanieś coś do jedzenia. - Mówiąc to uniósł ręce w geście poddania, arogancja jednak nie znikała z jego głosu.
Herondale był na skraju wytrzymałości. Ze złością przygotował posiłek i udał się do pokoju Clary. Jonathan wyszedł zaraz za nim. W milczeniu pokonywali kolejne odcinki drogi. Jace miał już wchodzić do pokoju dziewczyny, ale Jonathan go powstrzymał. Blondyn wyrwał mu się poirytowany i wszedł do środka. Nie znajdując rudowłosej w pokoju, odwrócił się do jej brata gotowy do bójki.
-Gdzie ona jest?! Co jej zrobiłeś?! - krzyczał.
Równie zirytowany już dziecinnym zachowaniem Jace' a, Jonathan zanim tamten znowu zacząłby coś krzyczeć, zatkał mu buzię ręką.
-Ej koleś, spokojnie. Po co te nerwy? Clary zapewne jest jeszcze w moim pokoju. Przyszła tam z rana, w sumie nawet nie wiem po co.
Tymi słowami Jace się lekko uspokoił i wyszedł bez słowa, kierując się do pokoju tym razem Jonathana. Nie pukając wszedł cicho do środka, obawiając się, że obudzi dziewczynę. Jednak Clary już nie spała, kucała i zbierała porozrzucane wszędzie ubrania brata. Nie zauważyła, że chłopcy weszli do pokoju. Dalej robiła swoje.
-Clary nie wiem, czy chcesz mnie widzieć, ale przyniosłem ci jedzenie - powiedział szybko Jace.
Przestraszona i zaskoczona dziewczyna pisnęła i upadła na tyłek upuszczając ubrania, które spadły jej na głowę. Obaj chłopcy zaczęli się śmiać. Clary tymczasem wstała i zrzuciła z siebie ubrania. Podeszła do nich i obydwóm dała z liścia.
-Za co to było? - powiedzieli jednocześnie. Od razu popatrzyli na siebie podejrzliwie.
-Moglibyście mi chociaż pomóc, a nie się śmiać - odrzekła dziewczyna.
-Dobra już nie bądź zła. Tu masz jedzenie. - Jace wskazał na tacę. - Ale wcześniej chciałbym z tobą porozmawiać, tak jak obiecałaś.
Clary popatrzyła na niego. Zauważył dziwny błysk w jej oczach. Nie zwrócił jednak na to większej uwagi. Po chwili namysłu kiwnęła powoli głową. Siedli razem na łóżku Jonathana, a właściciel pokoju stał przy drzwiach nie wiedząc, co ze sobą zrobić. W tamtym momencie popatrzył się na niego wymownie blondyn.
-Mógłbyś? - spytał.
Chłopak już miał coś powiedzieć, ale gdy siostra popatrzyła na niego błagalnie, zmienił zdanie. Wyszedł posłusznie z pokoju i usiadł na podłodze, opierając się o ścianę. Czekało go trochę czekania. Tymczasem w jego pokoju rozmowę zaczęła Clary.
-Dobrze, więc pytaj. Co chcesz dokładnie wiedzieć?
-Najlepiej to wszystko. Ale najbardziej mnie ciekawi, jak cię tam traktowano. Valentine dawał ci jeść? Miałaś własny pokój? Znalazłaś matkę?
Dziewczyna spojrzała na niego spanikowana.
-Czekaj, czekaj. Chcesz powiedzieć, że mamy tutaj nie ma?! - przerwała jego lawinę pytań.
-Ymm no nie. Myśleliśmy, że jej tam nie było. Clary teraz się tym nie przejmuj. Znajdziemy ją. Będzie cała i zdrowa. Opowiedz mi proszę co tam przeżyłaś.
Szczerze nie chciała o tym rozmawiać. No, ale mu obiecała, a obietnic dotrzymuje. Wzięła głęboki oddech dla uspokojenia.
-Nie ma w sumie co opowiadać. Pokój miałam, jeść mi dawano, traktowano mnie względnie. Nie ma o czym mówić. - Jak najszybciej chciała skończyć ten temat.
-No dobra, a czego chciał od ciebie Valentine? - spytał.
-A skąd mam wiedzieć? Nie zdążyłam się dowiedzieć. - Skłamała bez trudu.
Jace najwyraźniej nie był zadowolony jej lakonicznymi odpowiedziami, lecz teraz o to nie dbała. Teraz jak najszybciej chciała wrócić do pokoju i zaszyć się tam do końca dnia. Miała nadzieję, że Jace sobie odpuści i nie będzie drążył tematu. Nie pomyliła się, bo po chwili zrezygnowany wstał. Widać było, że chciał zadać jeszcze wiele pytań, ale się powstrzymywał. ,,W sumie to i dobrze" pomyślała. Pomógł jej wstać i razem udali się do drzwi. Jonathan wstał im na powitanie. Spojrzał pytająco na siostrę, lecz ona spuściła wzrok i poszła do swojego pokoju. Wszyscy wracając do swoich pokoi rozeszli się w kompletnej ciszy.
***
Dochodził wieczór. Clary cały dzień siedziała zamknięta w pokoju. Bała się, że demon znowu przejmie nad nią kontrolę. Gdy ktoś usiłował się do niej dostać, nie otwierała, nawet nie odpowiadała. Siedziała przy ścianie w kompletnym odrętwieniu co jakiś czas tylko minimalnie zmieniając swoją pozycję. Myślała nad wszystkim, dosłownie. Znowu nie miała pewności, czy zobaczy jeszcze matkę żywą, czy wszystko z nią w porządku i gdzie w ogóle jest teraz. Wiadomość, że Valentine ma ją dalej w swoich łapach dodatkowo ją dobijała. Wystarczyło jej już, że ma demona w duszy. Ciekawe życie prawda? ,,Przynajmniej się nie nudzę" pomyślała z goryczą. Po paru kolejnych minutach poczuła coś na kształt głodu. Był to jednak dziwny rodzaj głodu. Nie umiała tego opisać. Wiedziała już co się dzieje. Demon się budził. ,,No tak, noc" pomyślała. Czuła jakby jej ciało było przyczepione do sznurków, a ona, która nimi pociąga wypychana zostawała przez Arakiela. Poczuła, jak powoli obejmuje całe jej ciało, dostając się do mózgu. Będąc w pozycji klęczącej przechyliła się do przodu łapiąc się za głowę. Oczy otworzyła szeroko, a oddech miała teraz cięższy. Wpadła w lekkie drgawki. Próbowała walczyć. Niestety w pewnym momencie dosłownie na chwilę się zawahała. To zaważyło. Straciła kontrolę. Znowu była uwięziona w swojej duszy i nie mogła wiedzieć, co się dzieje dookoła. Przypomniała sobie dzisiejszą poranną rozmowę z Jonathanem. Zebrała w sobie całą swą siłę i uderzyła w demona. Udało się jej, ale tylko na chwilę. Była już przy oknie. Demon nie tracił czasu. Gdy poczuł chęć wali w dziewczynie, zaczął uderzać z furią głową w ścianę. Clary ocknąwszy się po około pięciu uderzeniach poczuła niesamowity ból. Niemalże nie do powstrzymania. Czuła, że kolana się jej uginają, a po skroni spływa świeża, ciepła strużka krwi. Przed oczami miała mroczki.
-Czy teraz się poddajesz? - spytał demon.
-Nigdy się nie poddam - odpowiedziała cichutko.
Wiedziała, że demon zrobił to specjalnie, by pokazać, że z nim nie wygra. Znowu straciła panowanie nad ciałem. Znów spróbowała odzyskać kontrolę, ale każda próba kończyła się niepowodzeniem. Miała za mało siły. Demon w bardzo szybkim tempie dotarł do miejsca, gdzie jest dużo małych grupek ludzi i ciemne zaułki. Tym razem traf padł na grupkę przyjaciół, którzy najwyraźniej grali w jakimś zespole, ponieważ mieli ze sobą instrumenty. Demon poszedł na łatwiznę i od razu wszystkim pokazał ich największe koszmary. Jedna z dziewczyn z tej grupy uciekła, ale demon szybko ją dopadł i wyrwał jej serce, pożerając duszę. Dziewczyna upadła oniemiała ze strachu na chodnik, krwawiąc go. Demon patrzył chwilę z satysfakcją na ofiarę, a następnie szponami rozdarł serce na dwie części. Przystąpił do spożywania dusz kolejnych osób. Jednego z chłopaków zaczął dla przyjemności najpierw torturować. Na początek zrobił drobne nacięcia na całym jego ciele, które nie mogły go jeszcze zabić. Potem powolutku obciął mu każdy palec. Chłopak nie mógł się ruszać, w oczach miał nieopisany strach, a z jego ust wydobywał się przerażający krzyk. Po odcięciu wszystkich kończyn, gdy chłopak już konał, demon zanim wyciągnął mu serce, odciął mu jeszcze głowę. Każda z ofiar była zabijana na inny sposób. Dziewczyna z gitarą została zabita poprzez uduszenie, a ostatniej z ofiar, czyli rudowłosemu chłopakowi demon wprowadził w krwiobieg swój jad. Wszyscy mieli bolesną i długą śmierć, podobnie jak poprzedniej nocy ich poprzednicy. Na twarzy Clary widniał diabelski uśmiech. Ubrania, ciało i włosy miała ponownie całe we krwi. Dookoła leżały albo części ciała, albo jakieś organy. W tamtym właśnie momencie demon postanowił znowu schować się w cień. Clary widząc to wszystko kompletnie się załamała. Ofiary wyglądały jeszcze gorzej niż wczoraj. Próbowała się podnieść, ale miała za mało siły. Musiała niestety jakoś uciec z tego miejsca. Spróbowała jeszcze raz. Udało się jej. Chwiejnie udała się w stronę, jak mniemała Instytutu. Dopiero po około godzinie do niego dotarła. Na wchodzenie do pokoju przez okno nie miała siły. Nie miała siły chodzić, a co mówić o czymś takim. Podeszła powolutku do wejścia Instytutu. Gdy miała już wchodzić po schodach, nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Chwilę się chwiejąc, upadła w końcu na zimne stopnie schodów. Ostatkiem sił jeszcze podparła się rękami, by nie upaść na i tak już poranioną głowę. Leżała tak będąc na skraju świadomości i płacząc. Gdy usłyszała kroki blisko drzwi Instytutu, próbowała krzyknąć ,,pomocy!", ale była za słaba na to. Z jej ust wydobywał się tylko cichy szept. Zrezygnowana poddała się i leżała wpatrując się w czarne drzewa przed sobą i powtarzając: ,, Muszę to zakończyć czym prędzej. Jestem potworem. Jestem potworem. Jestem potworem..."
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto i kolejny rozdział. Poddaję się, jak zwykle waszej ocenie. Myślę, że nie ma błędów, ale jak jakieś znajdziecie to przepraszam. Miłego czytania.
Pozdrawiam ;)
-Nigdy się nie poddam - odpowiedziała cichutko.
Wiedziała, że demon zrobił to specjalnie, by pokazać, że z nim nie wygra. Znowu straciła panowanie nad ciałem. Znów spróbowała odzyskać kontrolę, ale każda próba kończyła się niepowodzeniem. Miała za mało siły. Demon w bardzo szybkim tempie dotarł do miejsca, gdzie jest dużo małych grupek ludzi i ciemne zaułki. Tym razem traf padł na grupkę przyjaciół, którzy najwyraźniej grali w jakimś zespole, ponieważ mieli ze sobą instrumenty. Demon poszedł na łatwiznę i od razu wszystkim pokazał ich największe koszmary. Jedna z dziewczyn z tej grupy uciekła, ale demon szybko ją dopadł i wyrwał jej serce, pożerając duszę. Dziewczyna upadła oniemiała ze strachu na chodnik, krwawiąc go. Demon patrzył chwilę z satysfakcją na ofiarę, a następnie szponami rozdarł serce na dwie części. Przystąpił do spożywania dusz kolejnych osób. Jednego z chłopaków zaczął dla przyjemności najpierw torturować. Na początek zrobił drobne nacięcia na całym jego ciele, które nie mogły go jeszcze zabić. Potem powolutku obciął mu każdy palec. Chłopak nie mógł się ruszać, w oczach miał nieopisany strach, a z jego ust wydobywał się przerażający krzyk. Po odcięciu wszystkich kończyn, gdy chłopak już konał, demon zanim wyciągnął mu serce, odciął mu jeszcze głowę. Każda z ofiar była zabijana na inny sposób. Dziewczyna z gitarą została zabita poprzez uduszenie, a ostatniej z ofiar, czyli rudowłosemu chłopakowi demon wprowadził w krwiobieg swój jad. Wszyscy mieli bolesną i długą śmierć, podobnie jak poprzedniej nocy ich poprzednicy. Na twarzy Clary widniał diabelski uśmiech. Ubrania, ciało i włosy miała ponownie całe we krwi. Dookoła leżały albo części ciała, albo jakieś organy. W tamtym właśnie momencie demon postanowił znowu schować się w cień. Clary widząc to wszystko kompletnie się załamała. Ofiary wyglądały jeszcze gorzej niż wczoraj. Próbowała się podnieść, ale miała za mało siły. Musiała niestety jakoś uciec z tego miejsca. Spróbowała jeszcze raz. Udało się jej. Chwiejnie udała się w stronę, jak mniemała Instytutu. Dopiero po około godzinie do niego dotarła. Na wchodzenie do pokoju przez okno nie miała siły. Nie miała siły chodzić, a co mówić o czymś takim. Podeszła powolutku do wejścia Instytutu. Gdy miała już wchodzić po schodach, nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Chwilę się chwiejąc, upadła w końcu na zimne stopnie schodów. Ostatkiem sił jeszcze podparła się rękami, by nie upaść na i tak już poranioną głowę. Leżała tak będąc na skraju świadomości i płacząc. Gdy usłyszała kroki blisko drzwi Instytutu, próbowała krzyknąć ,,pomocy!", ale była za słaba na to. Z jej ust wydobywał się tylko cichy szept. Zrezygnowana poddała się i leżała wpatrując się w czarne drzewa przed sobą i powtarzając: ,, Muszę to zakończyć czym prędzej. Jestem potworem. Jestem potworem. Jestem potworem..."
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto i kolejny rozdział. Poddaję się, jak zwykle waszej ocenie. Myślę, że nie ma błędów, ale jak jakieś znajdziecie to przepraszam. Miłego czytania.
Pozdrawiam ;)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńOj przez przypadek usunęłam. Dziękuję za opinię ;)
UsuńPrzepraszam za usunięcie komentarza ;)
UsuńCzytam Twojego bloga już trzeci dzień, nie za bardzo lubię mieszanie takiej fantastyki z XXI wiekiem ale jak Ty to opisujesz, nawet, nawet z przyjemnością się to czyta. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńNa to czekałem, niby kolejny rozdział ale niezła perełka! Czekam ochoczo na więcej, pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTutaj pan wyzej ma racje ciekawy rozdzial, kiedy next?
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna. To zależy od czasu. Albo jutro, albo pojutrze. Tak myślę.
UsuńZarypisty rozdzialik ;) Czekam na następny♥ -Jula^^
OdpowiedzUsuńRozdział BOSKI <3 Nie mogę się już doczekać kolejnego!!!
OdpowiedzUsuńCUDOWNY OMG KOCHAM czekam na następny Pyśka:)
OdpowiedzUsuń