,,Wiecie tylko wy". Ten właśnie napis, który widniał na lustrze, był napisany ewidentnie krwią. Clary podeszła bliżej i dotknęła litery ,,w". Maź była na pewno krwią, a w dodatku ludzką. Wtedy Jonathan chwycił ją za rękę i bez słowa podszedł do wanny. Nie wiedziała o co mu chodzi, dopóki nie spojrzała w dół. Miała rozcięcie na ręce niebezpiecznie blisko żył, które ciągle krwawiło. Po krótkiej chwili zorientowała się, że w drugiej ręce trzyma sztylet. Nie wiedziała, jak to możliwe. Nie przypomina sobie tego wszystkiego. Nie czuła także, żeby demon przejął nad jej ciałem kontrolę choćby na chwilę. Czy możliwe, że była w jakimś transie? Czy to są jakieś sztuczki tej paskudy? Poczuła nagły przypływ wściekłości, który całkowicie stłumił wcześniejszy strach i zdezorientowanie. Nie zorientowała się nawet, kiedy Jonathan narysował jej Iratze.Po paru chwilach po ranie nie został nawet ślad. Jednak dziewczyna nadal była roztrzęsiona i jakby nieobecna.Chłopak wyprowadził ją z łazienki. Wcześniej jednak zmył napis na lustrze. Posadził siostrę na łóżku i usiadł obok niej. Rudowłosa złożyła ręce na kolanach i patrzyła beznamiętnie w dal.Chłopak nie wiedział co zrobić. Był wściekły. Obiecał sobie, że za wszelką cenę wypędzi tego demona z jej duszy. Tylko musiał mieć jakiś plan, a jak na razie nie miał nic. Jedyne wyjście, które mu na razie pozostało, to wspieranie siostry. I to będzie robił. Nie pozwoli jej się załamać. Dziewczyna chyba powoli wracała do siebie, gdyż jej wzrok stał się już kompletnie wyraźny. Wstała i skierowała się w stronę drzwi. Jonathan zdziwiony pobiegł szybko za Clary. Nie mógł jej teraz odstępować na krok, bo mogło się coś stać w każdej chwili. Razem poszli do kuchni. W pomieszczeniu była Isabelle oraz Jace. Dziewczyna najwyraźniej próbowała ugotować zupę, jednak ,,to coś" zielonego w garnku nie przypominało niczego zjadliwego. Zapach potrawy także nie zachęcał do jej spożycia. Jace siedział przy stole i obracał w ręku jabłko. Najwyraźniej w ogóle nie zamierzał go jeść. Clary udała się do lodówki i wyjęła z niej jogurt naturalny. Biorąc po drodze łyżeczkę siadła przy stole. Jonathan nie wiedząc co innego zrobić, również siadł przy stole. Spojrzenia wszystkich ciągle ukradkowo spoglądały na rudowłosą. Zaczynało ją to już irytować.
-Możecie przestać? - spytała nerwowo. - Jak chcecie coś powiedzieć to to po prostu zróbcie.
Jace podjął pierwszy próbę pogadania z dziewczyną.
-Clary słuchaj... - zaczął. - Tylko proszę nie denerwuj się na nas. Wszyscy myśleliśmy nad tym wszystkim, co się stało i postanowiliśmy, że aż do skończenia sprawy z Valentinem nie będziesz wychodziła poza bramy Instytutu. Tak będzie dla ciebie bezpieczniej.
W dziewczynie aż zawrzało.
_Co proszę?! Zamierzacie mnie trzymać jak w jakimś więzieniu?! Nie macie prawa! Żadnego prawa na to! - wydarła się.
Wszyscy byli oszołomieni jej wybuchem gniewu. Oczywiście każdy był świadomy, że nie będzie zadowolona z takiego obrotu spraw, ale nikt nie spodziewał się aż takiego wybuchu i to od razu.
-Clary spokojnie. - powiedział Jace i chciał położyć dziewczynie rękę na ramieniu, ale czym prędzej się od niego odsunęła.
-Nie! Nie będę spokojna! Zamierzacie mnie traktować, jak zwierzę lub przestępcę?! Dobra Clary, już dobrze, spokojnie, uspokój się. Powtarzam, nie macie prawa! Nie będziecie mi rozkazywać!
W ekstremalnym tempie wybiegła z Instytutu. Biegła tak dłuższy czas. Nie wiedziała dokąd, byle przez siebie. Miała świadomość, że to nie była ona. To demon wyzwolił w niej takie negatywne cechy. Tym razem wygrał. Nadal ma jednak nadzieję, że długo tak nie będzie. Że będzie umiała to powstrzymać. Niestety nie mogła być tego pewna. ,,Nie poddawaj się" ta jedna myśl krążyła jej ciągle w głowie. Zatrzymała się koło parku, po drugiej stronie ulicy był ciemny zaułek. Dlatego, że było już dość ciemno, nie dało się zobaczyć co jest w tym zaułku. Jednak coś lub ktoś tam był. Czuła to. Nie wiedziała czemu, ale jej zmysły były teraz wyjątkowo wyostrzone. Może to z powodu demona, który przesiadywał w jej wnętrzu? Nie wiedziała tego. Po chwili usłyszała śmiechy. Okazało się, że w zaułku była mała grupka nastolatków, trzy, może cztery osoby. Clary poczuła niewyobrażalny głód. Przypuszczała, że demon, który w niej jest żywi się strachem i duszami ludzi. Nie wiedziała skąd taka myśl, czyste przeczucie. W parę sekund była już po drugiej stronie. Jej oczy miały obłąkany wyraz. Grupka przyjaciół musiała być pijana, bo nie zwracali na nią uwagi. To ułatwiało jej zadanie. Kompletnie postradała zmysły. Nie odróżniała już niczego. Demon przejął kontrolę. Najpierw zaatakowała dziewczynę. Dzięki mocy, którą posiadała, stworzyła rzecz, której najbardziej bała się ofiara. Dziewczyna piszczała, odsuwała się od halucynacji wywołanej przez demona, ale to na nic. Jej skóra zaczęła szarzeć. Po krótkim czasie zemdlała ze strachu. Clary demon przystąpiła do uczty. Otworzyła dziewczynie klatkę piersiową. Serce jeszcze biło. Pazurami, które jej wyrosły wyrwała je pospiesznie i przybliżyła do ust. Niewielki szary obłoczek uniósł się z najważniejszego organu i został wchłonięty przez demona. Podobnie stało się z pozostałymi członkami grupki. Nie mieli szczęścia tej nocy. To byłą jedna z najgorszych śmierci jaka mogła ich spotkać. Długa i niezwykle bolesna. Wysysając duszę ostatniej osobie Clary ocknęła się. Z niewyobrażalnym przerażeniem patrzyła na to, co zrobiła. Z obrzydzeniem wyrzuciła serce ofiary. Jej ręce były we krwi, na policzku miała roztartą i zaschniętą czerwoną skorupę. Zdezorientowana i załamana dziewczyna zaczęła płakać, upadła na kolana. Oddychała nierówno. Dostała ataku histerii. Nie mogła uwierzyć, że zabiła ludzi i to w taki bestialski sposób. Zaczął padać gruby i zimny deszcz. Clary odchyliła twarz lekko ku górze. Krople deszczu mieszały się z krwią na jej twarzy. Chwyciła się gwałtownie za włosy i ciągnąc za nie krzyknęła najgłośniej jak potrafiła w przestrzeń. Nie mogła się opanować. Musiała jak najszybciej stąd pójść. Wiedziała już, że ten obraz na długo jej nie opuści. Ledwo wróciła do Instytutu. Nie wybrała jednak tradycyjnej drogi. Postanowiła wejść do swojego pokoju przez okno, wiedziała, że jest otwarte, a w teraźniejszej postaci wdrapanie się tam nie stanowiło dla niej problemu. Wyczerpana i przemoknięta, po dostaniu się na parapet upadła nieprzytomna na podłogę. Zanim straciła z wyczerpania przytomność usłyszała głos demona straszny i wyraźny w jej głowie. ,,To dopiero początek"
==========================================================================
A więc, jest rozdział
Wiem, że sporo osób zapewne mnie opuściło przez ten czas, jednak widzę, że ktoś tam zagląda tu. Wiem, jest krótki. Przepraszam was serdecznie. Bardziej chodziło o to, że nie mam weny i chęci na napisanie kolejnego rozdziału niż czas. On się zawsze znajdzie.
Nie wiem kiedy kolejny, ale mam nadzieję, że uda mi się jak najszybciej :*
Kocham Was, pamiętajcie <3
Tęskniłam za tobą, a teraz mam ochotę cię mocno wyściskać, bo wróciłaś z tak cudownym rozdziałem <3 Mam nadzieję, że next pojawi się nie długo ;)))
OdpowiedzUsuńMiło mi <3
UsuńDziękuję za motywację :D
Rozdział cudowny . Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńNa razie przeczytałem tylko kilka działów , pozdrów swojego kolegę . Warto było tutaj przyjść
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję, miło mi. ;)
UsuńWciąż to czytam, pozdro dla SheerGhara :D
OdpowiedzUsuńDobrą koleżankę sobie dobrał, masz talent! :)
Hehehe dziękuję :D
UsuńKolezanko ten ktory cie zareklamowal na naszym forum niezle sie na tobie wybil
OdpowiedzUsuńHehehe to chyba dobrze :D
UsuńJestem zdziwiony, nie wypatrzyłem się żadnych błędów, jestem fanem Darów Anioła. Mam nadzieje, że pisać będziesz jeszcze długo i jeszcze dłużej, bardzo przyjemnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńOoo miło mi. Dziękuję za pozytywny komentarz i motywację do rozdziału. :D
UsuńTo jest niesamowite!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńCzytałem od wczoraj do dzisiaj, warto było. Czekam na więcej, pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję. Również pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny! -Jula^^
OdpowiedzUsuń