piątek, 6 stycznia 2017

Rozdział 33: Pierwszy sukces

   Mimo wielkiego zapału Clary, archanioł odprowadził ją do jej obecnego mieszkania i powiedział, że treningi zaczną jutro z samego rana. Dziewczyna nie była pewna, która godzina według aniołów i czasu w Niebie, obierana jest za wczesny ranek. Po dotarciu do pokoju, w którym się obudziła, Michał wyjaśnił jej, gdzie są poszczególne pomieszczenia. Gdy wyszedł, Clary położyła się na łóżku i odetchnęła głęboko. Nie mogła i nie chciała już rozpaczać nad swoim losem, bo miała szansę go trochę zmienić. Już do końca będzie marną podróbką anioła, ale jeśli będzie trenować, to będzie mogła wracać na Ziemię. To była dla niej ogromna motywacja. Postanowiła sobie, że zrobi wszystko, by jak najszybciej wrócić do bliskich. Nie zorientowała się nawet, kiedy zasnęła głębokim snem. 


Parę godzin później 

   Obudziła się, słysząc szmer koło łóżka. Okazało się, że archanioł Michał chodził wzdłuż jej łóżka, czekając, aż się obudzi. Bez żadnego słowa wstała i udała się do łazienki, aby wziąć poranny prysznic. Dalej nie oswoiła się z myślą, że tu przebywa, ale nie dała tego po sobie poznać. Chciała być silna, bo miała szansę na powrót na Ziemię. Po szybkiej kąpieli, umyła zęby i przebrała się w nowe ubrania, które znalazła w szafie. Nie miała zbytnio dużego wyboru. Wszystkie ubrania były w odcieniach bieli lub jasnego różu, czy też błękitu. Śnieżnobiała koszulka i bardzo jasne, szare dresy, pasowały na nią idealnie. Gdy wyszła z łazienki i spotkała Michała zaraz przy niej, poszli prosto do wyjścia. Nie wiedziała dokąd prowadzi ją archanioł, a nie miała odwagi o to pytać. Całą drogę przebyli w ciszy. Kiedy doszli do ogromnych drzwi, Michał uniósł prawą rękę w ich kierunku, która zapłonęła złotym ogniem i narysował na nich runę otwarcia. Drzwi powoli otworzyły się z charakterystycznym kliknięciem. Pierwszy do pomieszczenia wszedł archanioł, zaraz po nim Clary. Dziewczyna otworzyła oczy zdumiona. Czuła się, jakby jej szczęka opadła, aż do samej podłogi. Pomieszczenie, w którym się znajdowali, było olbrzymie, choć z zewnątrz na takie nie wyglądało. Podłoga była z drewna. Było tutaj mnóstwo różnych urządzeń, drabinek, manekinów, a także broni. Clary nigdy nie widziała tak wielkiej sali treningowej. W Nowojorskim Instytucie takie pomieszczenie było również zachwycające, ale to tutaj biło wszystko na głowę. Sufit był cały z ciemnego szkła i prawdopodobnie był otwierany, ponieważ na ścianie była widoczna masywna wajcha. Na ścianach były malunki aniołów i wiele run. Z podziwiania sali wyrwał ją hałas blisko niej. Spojrzała w tamtą stronę. Michał rzucił na ziemię ciężkie i masywne buty oraz kaftan bezpieczeństwa. 

- W tej sali będziesz używać tych butów. Myślę, że możemy zaczynać. Na początek musisz przede wszystkim wydobyć z siebie tkwiący w tobie ogień. Każdy anioł może zapalić coś machnięciem ręki. Jeśli to już opanujesz, przejdziemy do kontrolowania go.

- A po co ten kaftan? - spytała. 

- Od tego zaczniemy. Zostaniesz w nim uwięziona, a twoim zadaniem będzie uwolnić się z niego, używając swoich mocy. Najłatwiej będzie ci go po prostu spalić.  

Clary kiwnęła głową w odpowiedzi, a archanioł podał dziewczynie na początek te masywne buty. Po założeniu ich, Clary usiadła na krześle i pozwoliła założyć na siebie kaftan bezpieczeństwa, który został dość mocno związany na jej plecach. Nie wiedziała kompletnie, jak miała go spalić, przywołując ogień, o którym mówił jej Michał. Na początku próbowała wyobrazić sobie, że myślami powoli rozwiązuje kaftan, nic. Potem spróbowała tego samego, z tą różnicą, że wyobrażała sobie płonący kaftan. Ta próba również nie przyniosła żadnych rezultatów. Michał, który stał z boku milczący, co jakiś czas wybuchał śmiechem, widząc zdenerwowanie swojej uczennicy. Sfrustrowana Clary zaczęła próbować wydostać swoje ręce, które były unieruchomione. Widok rudowłosej, miotającej się na krześle, jak prawdziwa wariatka jeszcze bardziej rozweselił archanioła.

- Spróbuj sięgnąć wgłąb siebie. Wyobraź sobie, że w twojej klatce piersiowej jest ptak, którego musisz wydostać. To powinno pomóc - powiedział wesoło.

Clary spojrzała na niego groźnie. Była coraz bardziej poirytowana, ale posłuchała rady Michała. Zamknęła oczy, zaciskając mocno powieki. Ściągnęła brwi i wyobraziła sobie małego ptaka, który jest zamknięty pod jej żebrami. Oczami wyobraźni widziała go, fruwającego i zdesperowanego. Intensywnie myślała o tym, że jej żebra otwierają się, by wypuścić uwięzione zwierzę na świat. Powoli otworzyła oczy. Cały kaftan pokryty był małymi niebieskimi iskrami, które w bardzo szybkim czasie pochłonęły cały materiał. Po paru chwilach po kaftanie zostało tylko parę metalowych sprzączek i kupka popiołu. Zadowolona z siebie Clary wstała i uśmiechnęła się szeroko do Michała. Był chyba równie zdumiony, co ona, ponieważ dopiero po około dziesięciu sekundach ocknął się i odwzajemnił uśmiech. 

- Przyznam, że to było zaskakujące - powiedział. 

- To nie wierzyłeś, że tak szybko mi się uda to zrobić? - spytała obrażona Clary. 

- Prawdę mówiąc, to nie. Nikomu, nawet aniołom z krwi i kości nie udałoby się po pierwszym treningu uwolnić ognia. Muszę cię pochwalić. Jeśli tak dalej pójdzie, to treningi zajmą nam połowę planowanego czasu. Możesz być z siebie dumna Clarisso. 

- Dziękuję, ale gdyby nie twoje podpowiedzi, nie poradziłabym sobie. 

    Po tych słowach rozmowa się urwała. Michał powiedział Clary, żeby zmieniła buty i wyszła na zewnątrz, gdzie sam się udał. Dziewczyna zdejmowała i zakładała buty z uśmiechem na twarzy. Na każdym treningu będzie dawać z siebie wszystko. Chce jak najszybciej znaleźć się na Ziemi. Od chwili uwolnienia ,,ptaka" ze swojego wnętrza, czuje rozpływające się ciepło po całym jej ciele. Czuła rozpierającą ją energię. Jej skrzydła okazały się bardzo giętkie. Same układały się pod ubraniem tak, że praktycznie nie było ich widać. Nie chciała z nimi paradować tak, jak aniołowie. A przynajmniej na razie. Musiała się do nich przyzwyczaić. Była ciekawa, kiedy będzie mogła zacząć naukę latania, a może tego nawet nie trzeba się uczyć. Z takimi myślami wyszła z sali. Na zewnątrz zastała Michała opartego o ścianę budynku, wpatrzonego w dal. 

- Już jestem - powiedziała do zamyślonego archanioła. 

Mężczyzna wzdrygnął się, słysząc dziewczynę. Clary nie sądziła, że aniołów da się przestraszyć. Zastanawiała się nad czym tak myślał. Pewnie to nie jej sprawa, ale była z natury ciekawską osobą. 

- Ah dobrze, chodźmy - powiedział roztargniony. 

Narysował pospiesznie na drzwiach runę zamknięcia i ruszył w stronę mieszkania Clary, nie oglądając się za siebie. Rudowłosa nie chciała zaczynać żadnej rozmowy, ponieważ widziała, że to nie najlepszy na to moment. Archanioł ciągle o czymś myślał. Było to widać po jego nieobecnym spojrzeniu. Kiedy zatrzymali się przed drzwiami wejściowymi domu Clary, stali naprzeciw siebie, oboje milczący. Dziewczyna odwróciła się do drzwi z zamiarem pójścia już do swojego pokoju, ale poczuła rękę Michała na swoim ramieniu. Spojrzała na archanioła. Miał dziwną minę, jakby zbolałą, a może jej się tylko zdawało, bo chwilę później jego twarz przybrała kamienny wyraz. Zauważyła, że aniołowie mało kiedy okazują jakiekolwiek uczucia. Ale przecież dzisiaj śmiał się w sali treningowej. Clary nie zastanawiała się nad tym dłużej, bo nie miało to sensu. I tak by nic nie wymyśliła. 

- Chcę cię wynagrodzić za dzisiejszy trening - zaczął archanioł. - Pamiętasz naszą rozmowę o tym, że będziesz mogła w trakcie szkolenia czasami opuszczać Niebo pod niewidzialną, niematerialną postacią? Oto moja nagroda. 

Oczy Clary zrobiły się tak duże, jak nigdy przedtem. Chciała jednocześnie skakać ze szczęścia, płakać i ściskać Michała, aż by mu zabrakło tchu. Wiedziała jednak, że każda z tych czynności byłaby nie na miejscu, więc tylko skinęła głową z uśmiechem i powiedziała: 

- Dziękuję, naprawdę dziękuję. 

- Będziesz miała pięć godzin ziemskich na przebywanie na Ziemi. Później zostaniesz automatycznie przeniesiona do swojego mieszkania. 

Archanioł uniósł prawą rękę, na której po chwili pojawił się płomień. Zamknął oczy, a rękę wysunął przed siebie. Ogień zaczął się powiększać, aż objął całe ciało Clary. Spodziewała się choćby minimalnego bólu, ale czuła tylko ciepło i delikatnie mrowienie. Spojrzała na swoje ręce, które powoli zaczęły tracić kształt i się rozmywać. Gdy proces dobiegł końca, poczuła mdłości i zawroty głowy. Chwilę później zemdlała. 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------  

Oto dzisiejszy rozdział. Bardzo Wam dziękuję za to, że w ogóle jeszcze jesteście i to jeszcze w takiej liczbie. Jak zawsze liczę na Wasze opinie na temat rozdziału. Wiem, że trochę krótki, ale mimo to mam nadzieję, że nie jest zły. Za błędy przepraszam. Pozdrawiam serdecznie 😄😄😄
 

5 komentarzy:

  1. Nareszcie, zabieram się do czytania ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. WIĘĘĘCEEEEEEJ! : D

    OdpowiedzUsuń
  3. na to czekałam, next! next, next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry rozdział, jest gites! Czekam na więcej!
    Amnah. Jestem już poważny, cicho x-D

    OdpowiedzUsuń
  5. No kurde, teraz nie widzę ani jednego błędu, nic nawet się nie powtarza! ^ . ^ Grattttkiiiii ;* brawo ;D

    OdpowiedzUsuń