niedziela, 22 stycznia 2017

Rozdział 35: Początki wojny

   Widząc biel doskonale wiedziała, gdzie się znajduje. Tak szybko zleciał jej czas na Ziemi. Nie wiedziała która jest godzina. Nadal nie mogła przystosować się do tej ciągłej jasności. Okazało się, że jest późny wieczór. Archanioł nie pojawił się w jej domu. Po paru minutach czekania, postanowiła położyć się i odpocząć. Nie wiedziała nawet, jak bardzo była zmęczona. Jednak mimo ogromnego zmęczenia nie mogła zasnąć. Po jakimś czasie usłyszała huk w kuchni. Niewiele myśląc poszła tam, myśląc, że to Michał. Rzeczywistość okazała się inna. Wchodząc do pomieszczenia, Clary przeżyła szok. Stała przez dłuższą chwilę, jak wmurowana. Na krześle przy stole siedział sobie, jakby nigdy nic jakiś demon. Nie należał on do demonów niskiej rangi, można to było stwierdzić od razu. Dziewczyna nie miała pojęcia, co tutaj robił, jak się dostał do Nieba i czemu akurat do niej się najpierw udał, a przynajmniej myślała, że ona pierwsza zastała w domu demona. Kreatura wyglądała niemalże, jak zwykły człowiek. Z tym tylko wyjątkiem, że miała czarne oczy przepełnione nienawiścią oraz widoczną gdzieniegdzie sieć równie ciemnych żył. Demon wstał i zbliżył się nieco do Clary. Ubrany był niczym biznesmen. Czarny garnitur opinał się nieco na jego szerokich ramionach. Włosy były w artystycznym nieładzie. Pomijając fakt, że przybył z Piekła, prezentował się wspaniale. Rudowłosa ze zdziwieniem stwierdziła, że jest nawet przystojny. Nie wiedziała czemu w takiej sytuacji pomyślała akurat o tym. Przyglądała się demonowi, czekając na rozwój wydarzeń. Nie zamierzała zaczynać rozmowy. Jej gość również nie spieszył się z tym. Znowu zbliżył się o parę kroków, intensywnie przyglądając jej się. Clary powoli zaczynała czuć niepokój. Dziwiło ją, że nie pojawił się jeszcze Michał, czy jakiś inny anioł. Czy anioły nie wyczuwają obecności demonów? Miała przeczucia, że stało się coś złego. Jej myśli przerwał melodyjny głos demona.

- Witaj Clarisso Adele Morgenstern, tak wiem kim jesteś. Wiem też, że przeżyłaś przemianę. Jestem przekonany, że uważasz nas, demony, za tych złych, jednak nie do końca tak jest. Przyszedłem tutaj, żeby ci pomóc. Niedługo Pan będzie werbował do swojej armii wszystkie istoty, które mają w żyłach choć kropelkę krwi demonów. Twojego brata też wkrótce zabiorą. Nie mówię ci tego, abyś go ratowała. Jedynie chcę i nalegam, abyś przemyślała wszystko i za jakiś czas, a liczę, że stanie się to, jak najszybciej, dołączyła do nas. Demony mają więcej ludzkich uczuć, niż jesteś w stanie przypuszczać. Odezwę się niebawem. Obserwuj wszystko dokładnie. Mam nadzieję, że dokonasz słusznego wyboru. Do zobaczenia.

Clary stała osłupiała nie mogąc wydusić z siebie słowa. Demon uśmiechnął się na koniec i zaczął tracić formę. Powoli jego postać przeradzała się w mroczny dym.

- Czekaj! Co to wszystko ma znaczyć? - powiedziała, gdy przeszedł jej szok.

Jednak było już za późno. Demon całkowicie zniknął, a Clary poczuła się, jakby ktoś ją popchnął do przodu. Spojrzała na zegarek na ścianie. Patrząc przez dłuższy czas na wskazówki, próbowała pojąć, co się właśnie stało. Pokręciła głową, przetarła oczy i spojrzała jeszcze raz. Zegar wskazywał tą samą godzinę, choć powinno minąć od ostatniego sprawdzania czasu dobre dwie godziny. To by oznaczało, że...

- To niemożliwe - powiedziała szeptem.

Nie miała pojęcia, że demony mogą zatrzymywać czas. Przez kolejne minuty myślała, że może to wina zegarka, ale urządzenie działało bez zarzutów. Tak szybko ostatnio wszystko się działo. Zbyt wiele nowych informacji się dowiaduje. Usiadła na krześle, oparła się o blat stołu i czekała. Nie minęły dwie minuty, kiedy archanioł Michał wszedł, a można powiedzieć, że wbiegł do kuchni. Wyglądał na bardzo przejętego.

- Gdzie on jest? - spytał zdyszany.

Clary nie miała wątpliwości, że chodziło mu o demona, który niedawno rozpłynął się w eterze. Nie wierzyła w ani jedno słowo tej istoty, ale postanowiła na razie zachować dla siebie tamtą sytuację.

- Słyszałam tylko huk, a jak przyszłam coś czarnego kłębiło się na podłodze i po paru sekundach po prostu zniknęło. Czy to był demon? - Udawanie przychodziło jej z łatwością.

- Tak to był demon. Nikt nie ma pojęcia, jak udało mu się tu dostać. Dziwi mnie fakt, że przyszedł do ciebie i nawet nie nawiązał żadnego kontaktu. To nie ma najmniejszego sensu - powiedział zamyśliwszy się.

- Czyli to nie jest na porządku dziennym rozumiem?

- Oczywiście, że nie. Niebo chronione jest przez specjalne bariery, których obejście jest niemalże niemożliwe, ale jak widać niewystarczające.

- Domyślasz się czego mógł chcieć? - dopytywała.

- Mogę się tego tylko domyślać. Sądzę, że to może mieć związek z wojną o której już ci mówiłem. Może w ten sposób Król Piekieł chce pokazać, że Piekło jest silniejsze?

- Jak myślisz, kiedy zacznie się wojna? - spytała szczerze przejęta.

Michał odwrócił się w jej stronę. Następnie podszedł do niej i spojrzał głęboko w oczy. Wiedziała, że jest w tym momencie śmiertelnie poważny.

- Tak naprawdę to wojna trwa nieprzerwanie. A rzeź na ludziach i wszystkich stworzeniach? Szczerze? Prawdopodobnie w każdej chwili.

Dziewczynie odpłynęła krew z twarzy. Ujęcie tego w ten sposób było okropne. Rzeź? To nie mieli szans tego powstrzymać? Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Wie, że wojna jest okropna, nawet najdrobniejsza, ale ma też świadomość, że demony nie znają ani grama litości. Do zwycięstwa będą dążyć za wszelką cenę.

- Nie da się temu jakoś zapobiec? Co masz na myśli mówiąc rzeź?

- Chodzi mi o gwałty, masowe egzekucje, przemiany ludzi w bezmyślne kreatury, cierpienie, krew, zniszczenie, apokalipsa. Mam dalej wymieniać? Myślę, że tyle wystarczy. Zapobiegnięcie temu będzie bardzo trudne. Zwłaszcza, że demonów jest więcej. Nikt do końca nie wie, czemu tak jest, ale to zjawisko miało miejsce od początku i stale się utrzymuje.

Clary miała już dość. Dowiedziała się wystarczająco. Archanioł także nie palił się do opowiastek o swym wrogu. W tym miejscu rozmowa się urwała.


***


   Wizyta Clary naprawiła Jace' owi nastrój na długi czas. Miał nadzieję, że jak najszybciej do niego wróci. Ciągle czuł na skórze i włosach jej dotyk. Informacje od Clary zatrzymał na razie dla siebie. Ostatnimi dniami działy się dziwne rzeczy. Wraz z przyjaciółmi co wieczór chodzili na patrole, ale za każdym razem nie znajdowali ani jednego demona, co było wręcz niemożliwe w Nowym Jorku. Jace nie mówił tego głośno, ale miał złe przeczucia. Odbywał właśnie codzienny patrol. Wyrwał się z zamyślenia widząc przed sobą pochylonego Aleca nad czymś czego nie mógł jeszcze zidentyfikować. Podchodząc bliżej zrozumiał, że to zdeformowane ciało dziewczynki. Całą skórę miała poszarzałą, usta szeroko otwarte w niemym krzyku, a oczy martwe, lecz nadal dało odczytać się z nich strach. Jej nogi były wygięte pod dziwnym kątem. Włosy miała prawie całkowicie stopione. Można było dojrzeć połamane żebra ofiary. Wygląd niczym z najgorszego horroru. Dookoła była ogromna kałuża krwi wymieszana z posoką demona, który ją zaatakował. Najgorszy był widok wnętrzności, na których już siedziały muchy. Ubranie dziecka było w strzępach. Jeden z obojczyków był w innym miejscu niż powinien. A cała reszta równie obrzydzająca i straszna. Gdy Isabelle dołączyła do braci, zasłoniła dłonią usta i zdusiła w sobie krzyk. Podbiegła do pobliskiego krzaku i opróżniła swój żołądek. Poprawiła jeszcze swój strój i wróciła.

- Demony nigdy nie masakrowały tak ludzi nawet jeśli już dochodziło do ataku - stwierdziła.

- Nie chcę wyjść na pesymistę, ale sądzę, że chcą w ten sposób nam coś pokazać. Tylko jeszcze nie wiem, co by to miało oznaczać - odezwał się Jace.

- Zgadzam się z Jace' m - powiedział Alec.

Usłyszeli szmer w zaroślach za ich plecami. Cała trójka odwróciła się błyskawicznie i ustawiła w pozycjach bojowych. Z krzaka rosnącego najbliżej wybiegł lis. Po paru metrach padł na prawy bok bez życia. To zdezorientowało ich na tyle, że nie zauważyli dwóch potężnych kreatur, które zakradły się do nich z drugiej strony. Wyższy z nich, który miał ogromne kolce na całym ciele skoczył na plecy Aleca, który zawył przeraźliwie z bólu. Jace zareagował pierwszy. Wyciągnął swój miecz i zatopił klingę w cielsku demona. Nie trafił jednak w zamierzane miejsce, a cios, który zadał wyrządził przeciwnikowi małe szkody. Zainteresowany nowym celem, zeskoczył z Aleca z głośnym hukiem. Chłopak bez życia padł na chodnik. Jace zadawał cios po ciosie. Musiał to być jakiś starszy lub jeden z mądrzejszych demonów, ponieważ robił ciągle uniki i używał podstępów, żeby zabić blondyna. Nocny Łowca musiał bardzo uważać, aby jedna z nabitych jadem igieł nie dotknęła jego ciała. Tymczasem Izzy rozprawiała się z nieco mniejszym demonem, lecz równie potężnym. Z wyglądu przypominał hybrydę ośmiornicy, człowieka i skorpiona. Był bardzo szybki, ale dziewczyna dawała sobie radę. Powoli każdy się męczył. Ciągła walka była wyczerpująca. Najgorsze było to, że demony męczyły się wolniej. Isabelle zrobiła błąd i srogo za niego zapłaciła. Demon, z którym walczyła przejechał ostrą częścią macek wzdłuż jej pleców. Dziewczyna krzyknęła i zamachnęła się z furią na przeciwnika. Udało się jej odciąć jedną z jego odnóży. Niestety rana bardzo ją osłabiła. Ledwo stała na nogach. Przy kolejnym natarciu straciła równowagę i upadła. Mimo starań nie miała wystarczająco siły, żeby się podnieść. Demon podszedł bliżej, oblizując swoje usta długim jęzorem. Zamachnął się swym żądłem na końcu długiego ogona na swoją ofiarę, ale po chwili znieruchomiał. W jego piersi widoczny był grot strzały, który przeszył go na wylot. Okazało się, że Alec w pozycji wpółleżącej wystrzelił strzałę ratując tym swoją siostrę. Cielsko potwora zwaliło się z mlaśnięciem tuż obok przerażonej Isabelle. Po chwili wpadło w drgawki, z rany wyciekała posoka. Dziewczyna podźwignęła się i ruszyła w stronę Jace' a, który nadal walczył. Niestety poruszała się wolno z powodu promieniującego bólu. Chłopak dysząc ciężko uniknął kolejnego ataku. Teraz więcej robił uników niż natarć. Demon uśmiechnął się i upozorował uderzenie, by zmylić tym Nocnego Łowcę. Chwilę później blondyn był przyciśnięty do ściany i unieruchomiony. Czuł, że brakuje mu tlenu, a uścisk się zacieśnia. Starał się wyswobodzić prawą rękę, ale na próżno.  Zaczęło mu się robić ciemno przed oczami i wtedy wszystko ustało. Upadł na kolana zdziwiony. Następnie opierając się o ścianę jakiegoś budynku, wstał. Demon wił się w konwulsjach. Jace masując gardło pochylił się nad konającym.

- Game over poczwaro - wycharczał Jace przez ściśnięte od bólu gardło.

- To dopiero początek - wysyczał, a chwilę później została po nim jedynie ciemna mała plama kleistej mazi.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jednak nie udało się. Mimo ferii dużo się działo przez ten tydzień. Liczę na komentarze, a jeśli są jakieś błędy to przepraszam z góry. Pozdrawiam, jak zawsze. ♥

4 komentarze:

  1. Dodawaj częściej, jeju, jak ciekawie się to czyta!:-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne next next next !

    OdpowiedzUsuń
  3. nie przejmuj się tym, że rzadko kiedy możesz dodawać rozdziały ;** obyś tylko cokolwiek dodawała, super czyta się twoje opowiadanie ;*
    Pozdrawiam cieplutko!:=)

    OdpowiedzUsuń