niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 21: Zmiana

   Krzyknęła przerażona, gdy odwróciła głowę i ujrzała tuż przed sobą Jonathana. Złapała się jedną ręką za serce, a drugą podparła się, aby nie opaść na łóżko. Jej oddech był głęboki i nierówny. Patrzyła szeroko otwartymi oczami to na brata, to na zamknięte drzwi wejściowe. Jak? Kiedy? Dlaczego? Wiele pytań krążyło po jej głowie, lecz nie mogła wydobyć z siebie głosu, aby je zadać. Jonathan zaś stał i przyglądał się uważnie Clary ze spokojem. Nie zanosiło się, że cokolwiek powie. Po paru minutach oddech jej się uspokoił i mogła już mówić, jednak jej głos lekko drżał.

-Jak... jak się tu dostałeś? - jąkała się.

-Zapomniałaś o moich mocach? Teleportacja - powiedział, a po chwili dodał. - Uprzedzając twoje kolejne pytanie przybyłem tu, aby sprawdzić czy nic ci nie jest, bo krzyczałaś i to bardzo głośno. Nie powinnaś się tak wydzierać. Ciesz się, że nie obudziłaś ojca.

-Ale... - zaczęła. - Ja... ja... cię przepraszam. Nie chciałam cię obudzić.

Spuściła głowę powstrzymując cisnące się jej do oczu łzy. Pamięta koszmar doskonale. Ciągle wiruje on w jej umyśle, nie pozwalając o nim zapomnieć. Ścisnęła rękami prześcieradło i zacisnęła mocno powieki. Widząc w jakim stanie jest jego siostra, Jonathan usiadł na łóżku. Wahał się przez chwilę, ale w końcu położył swoją dłoń na ramieniu dziewczyny. Spojrzała na niego swoimi szmaragdowymi oczami, w których zbierały się już łzy. Jej włosy były w całkowitym nieładzie, pod oczami miała sińce. Dolna warga Clary lekko zadrżała. Nie mogła już wytrzymać. Nie zważając na nic wybuchła płaczem przysuwając się bliżej brata. Ku jej zdziwieniu nie odepchnął jej, ani się nie odsunął, a nawet przytulił ją i potarł ręką jej plecy.

-Co się stało? Dlaczego krzyczałaś? Dlaczego teraz płaczesz? - zasypał ją pytaniami.

-Miałam koszmar, a teraz ty i... - wybełkotała wybuchając jeszcze większym płaczem.

Jonathan już więcej o nic nie pytał. Pozwolił jej się wypłakać. Przytulał ją opiekuńczo i głaskał po plecach. Nie było trzeba żadnych słów. Ona chciała tylko, aby ktoś teraz z nią był. Te wszystkie koszmary ją przytłaczały. Od początku tego wszystkiego powtarzała sobie prawie każdego dnia ,,Dlaczego moje życie musi być takie popieprzone?" . Nie chciała tego. Nie chciała być jakimś Nocnym Łowcą. Nigdy nie chciała takiego życia. Siedzieli tak dobrą godzinę zanim Clary uciszyła trochę szalejące emocje. Odsunęła się od brata, wytarła mokre policzki i spojrzała mu w oczy. Były na wpół zielone. Uśmiechnęła się na ten widok.

-Przepraszam cię za to. Nie powinnam była płakać. Powinnam być silna i nie okazywać po sobie słabości. A ja zachowuję się gorzej niż nie jeden Przyziemny. Nie jestem prawdziwą Nocną Łowczynią. - Spuściła głowę na swoje ręce.

-Nie mów tak - powiedział ujmując jej podbródek, zmuszając w ten sposób, aby na niego spojrzała. - Każdemu zdarzają się chwile słabości. Nie powinniśmy się tego wstydzić. Bez emocji bylibyśmy tylko robotami. Masz pełne prawo do ich okazywania, a zwłaszcza dlatego, że niedawno dowiedziałaś się o świecie, o którym nawet ci się zapewne nie śniło. Nie jedna osoba popadłaby w depresję na twoim miejscu, ale ty byłaś i jesteś silna. Nigdy o tym nie zapominaj.

Oszołomiona jego słowami Clary nie mogła przez dłuższy czas wydusić słowa. Nie mogła w to uwierzyć. Czy jej naprawdę udało się jej już trochę go zmienić? A może to tylko sen, z którego zaraz się obudzi?

-Nie wiem co powiedzieć. Dziękuję - wydusiła. Zebrała się w sobie i dodała: - Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego krzyczałam...

-Nie musisz mówić jeśli nie chcesz - przerwał jej.

-Tak wiem, ale ja chcę. - Uśmiechnęła się serdecznie. - Bo chodzi o to, że miałam zły sen i chyba wychodzi na to, że krzyczałam przez sen. A wiesz... ten koszmar dotyczył ciebie i kiedy ty do mnie przyszedłeś coś we mnie pękło. Przypomniałam sobie o wszystkim, o tym co mi zrobiłeś, o moich koszmarach, o moich bliskich, których zostawiłam bez słowa wyjaśnienia i coś we mnie pękło.

-Rozumiem cię - stwierdził. - Ja nauczyłem się panować nad emocjami. początki były trudne, ale w końcu mi się udało. Chcę, żebyś wiedziała, że twoje towarzystwo jakoś na mnie dziwnie wpływa. Udaje mi się przy tobie wydobyć swoje dawno zapomniane emocje. Zmieniasz mnie Clary. Nie wiem, co to jest, ale czuję, że to co się ze mną dzieje jest dobre. Chyba muszę już wracać, bo jak ojciec mnie tu zastanie... - Wzdrygnął się.

-Jeszcze raz dziękuję... bracie. - Uśmiechnął się słysząc to słowo wypowiedziane z jej ust. - Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kłopoty, także idź już.

Jonathan kiwnął głową i zniknął. Clary dalej nie mogła uwierzyć w jego moce. Wiedziała od Magnusa, że ona także ma jakieś moce, ale jeszcze się nie ujawniły. W to też nie mogła uwierzyć. Odetchnęła głęboko i wstała z łóżka. Była dopiero 5:30, ale wiedziała, że już i tak nie zaśnie. Nie zamierzała wychodzić z tego pokoju. Nie chciała widzieć już więcej Valentina.

   Po godzinie była już w pełni odświeżona. Ubrania z szafy rzeczywiście były w jej rozmiarze i za to dziękowała losowi. Niestety przeważały w niej sukienki. Te kreacje zostawiła na później. Jak na razie planowała chodzić wyłącznie w spodniach. Nienawidziła sukienek. Wiedziała jednak, że będzie musiała je kiedyś założyć, ponieważ w szafie były tylko 3 pary spodni i 5 par bluzek. Resztę zajmowały sukienki, swetry, kurtki i spódnice. Z butami było jednak gorzej. Miała do dyspozycji jedynie szpilki i koturny. Dzisiaj wybrała koturny, bo uważała, że w nich będzie jej łatwiej chodzić. Nic bardziej mylnego, jednak wiedziała, że w szpilkach by się zabiła.

***

   Clary nie ma dopiero dzień, a Jace już odchodzi od zmysłów. Zaraz po uspokojeniu myśli powiadomił wszystkich o porwaniu dziewczyny. Wychodził właśnie z kuchni, gdy zadzwoniły dzwony Instytutu. Ktoś chce się dostać do środka. Szybko dotarł do ogromnych drzwi i je otworzył. Ujrzał przed sobą barczystego mężczyznę. Jego włosy już powoli siwiały, a oczy miał koloru niebieskiego. Widać było, że jest wykończony. Sińce pod oczami, sporo zmarszczek wkoło oczu i ust. Nie był to Nefilim, nie miał znaków.

-Witam. Jestem Luke Garroway, przywódca Nowojorskiego stada wilkołaków. Czy jest tu Clarissa Fray?



------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witajcie. Strasznie was przepraszam. Nie ma mnie tyle czasu i wstawiam takie... gówno. :(
Sprawdzianów cały czas mi przybywa, także kolejny rozdział może się nie pojawić długo.
Jeszcze raz przepraszam. :(

7 komentarzy:

  1. Ej ej ej..nie jest gówno ! Mnie sie podoba i rozumiem Cie bo mam podobnie :/
    Czekam cierpliwie na nexta !! <3
    Dużo weny no i powodzenia na sprawdzianach ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Jonathan się zmienia, jupi! Pojawił się też Luke. Czekam na nexta. Życzę powodzenia w nauce i dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny *.*
    I Jonathan <3
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Boze jak smiesz nazywac to gownem!?!?
    Rizdzial swietny i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boze jak smiesz nazywac to gownem!?!?
    Rizdzial swietny i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam twojego bloga chyba z drugi raz, nie nudzi mi się :D

    Zapraszam na mojego bloga : http://love-is-a-weakness.blogspot.com/ zaobserwujesz ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć. Na pewno wpadnę na twojego bloga. ;)

      Usuń