niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 9: Z Jace'a się nie żartuje

-Co?! Jak to?!- wykrzyknął i chciał biec do dziewczyny, ale zatrzymał się, ponieważ spostrzegł, że czarownik na jego nagłą reakcję wybucha głośnym i donośnym śmiechem. Już nic nie rozumiał.-Z czego się śmiesz?!
-Przepraszam cię, ale nie mogłem już wytrzymać.-Kolejny wybuch śmiechu.-Żebyś ty widział swoją minę.
-Że co?! Clary nie żyje, a ty się śmiejesz z mojej miny?-spytał nie dowierzając. Właśnie się zamachnął na Magnusa, ale ten rozbawiony chwycił go za rękę.
-Spokojnie tygrysku, tylko żartowałem i o mało co nie dostałem przez to w twarz, ale dla tej miny warto było.
-Czyli... Clary żyje?-spytał z nadzieją.
-Oczywiście, że tak. Wątpisz w umiejętności Wysokiego Czarownika Brooklynu?-uniósł brew.
 W tym momencie dzwony Instytutu rozbrzmiały potężnie. Jace już trochę opanowany prychnął i poczuł się, jakby dostał déjà vu. Lekko zirytowany poszedł zobaczyć kogo znowu niesie. Jak przed paroma godzinami otworzył drzwi i spojrzał na osobę stojącą za nimi. Okazała się nią kobieta o kręconych rudych włosach, zawiązanych w kitkę, która miała na sobie czarny płaszcz i strój bojowy. Nocna Łowczyni. Ale coś mu tu nie pasowało. Kobieta nie miała nowych runów, tylko wyblaknięte blizny po nich. Bardzo go to zdziwiło, ponieważ każdy Nocny Łowca miał niezależnie od pochodzenia świeże runy. Przybyła przyjrzała mu się uważnie po czym powiedziała:
-Przepraszam, że przychodzę tak wcześnie. Chciałabym wiedzieć czy nie ma u was mojej córki, Clarissy Fray.-powiedziała. Kiedy Jace miał jej odpowiedzieć Nocna Łowczyni ujrzała stojącego za nim Magnusa i przepchnęła się obok zdezorientowanego chłopaka, w dwóch krokach docierając do czarownika.-Gdzie ona jest Magnusie?! Tylko mi nie mów, że Valentine jej coś zrobił?!
-Yyy pani Fray, bo widzi pani... pani córka tu jest, ale...-nie mógł wymówić nic sensownego. Bardzo go zaskoczyło, że kobieta tak szybko tu przyszła. Wziął głęboki oddech i spróbował ponownie.-Pani córka tu jest. Wczoraj w nocy zjawiła się u mnie, ponieważ uciekała przed Jonathanem. Została zraniona mieczem nasączonym diabelską krwią, ale udało mi się ją uzdrowić. Niestety może nie budzić się przez parę dni, bo jej ciało jest wyczerpane i musi odpoczywać.-Nocna Łowczyni zbladła.-Jocelyn spokojnie, ona z tego na pewno wyjdzie. Musi tylko odpocząć.
-Tak... tak oczywiście. Czy... czy ja mogę ją zobaczyć?-spytała oszołomiona. Czarownik skinął głową i zaprowadził kobietę do swojej córki. Jace nadal patrzył zaskoczony w miejsce, gdzie przed chwilą stali. Po chwili potrząsnął głową powracając do rzeczywistości. Nagle wezbrała w nim złość. Nie to nie była złość, to był gniew, ogromny gniew skierowany na osobę Magnusa. Jak on mógł go tak nabrać? Nie zadziera się z Jace'em Herondale'em. On jeszcze się zemści i ta zemsta będzie bardzo słodka. Udał się z chytrym uśmieszkiem do swojego pokoju. Mniej więcej w tym samym miejscu co wczoraj znowu natknął się na Maxa. Zirytował się. Czy przez cały ten dzień będzie go męczyć to cholerne déjà vu?
-Jace obiecałeś, że zobaczysz jak strzelam z łuku i rzucam sztyletami.-Podekscytował się młody. Jace nic nie powiedziawszy chciał pójść dalej, ale zawiedziony, a zarazem błagalny ton chłopca go zatrzymał.-Jace obiecałeś.
-No dobrze. Chodźmy.-Uśmiechnął się i poszedł za Maxem do sali treningowej. Młody Lightwood bardzo się ucieszył z faktu, że może pochwalić się swoimi umiejętnościami przed Jace'em. Po dotarciu do sali chłopak od razu chwycił łuk, strzały i zaczął strzelać do celu. Jace był pod wrażeniem. Młody szybko się uczył. Widząc zachwyt na twarzy Jace'a Max rozpromienił się i poszedł po sztylety. Wziął parę z nich i stanął tam, gdzie wcześniej stał z łukiem. Sztyletami także trafiał w sam środek tarczy.
-No Max muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Coraz lepiej ci idzie. Może kiedyś będziesz nawet taki wyśmienity, jak ja.-Uśmiechnął się szczerze.
-Naprawdę tak myślisz?-Młody Lightwood bardzo się ucieszył.
-Tak, jak już mówiłem idzie...
  W tym momencie do sali weszła Isabelle i widząc Jace'a powiedziała przerywając mu:
-Och Jace w końcu cię znalazłam. Wiesz może już coś w sprawie Clary?-Blondyn spochmurniał.
-Tak, Magnus perfidnie sobie ze mnie zażartował-powiedział i dodał szeptem.-Pożałuje tego.
-Oj przestań się już dąsać i powiedz co z nią.
-Dowiedziałem się tylko tyle, że żyje i wyjdzie z tego, bo do Instytutu przyszła jej matka.
  Kiedy do Isabelle dotarły słowa Jace'a zdziwiła się, a jej usta miały kształt litery o.
-Co? Czyli jednak ona jest Nocnym Łowcą?-spytała.
-Na to wygląda.-Odwrócił się w stronę Maxa.-Max to może teraz pokażesz co umiesz Isabelle, a ja sprawdzę czy uda mi się wyciągnąć jakieś informacje z Magnusa?
  Lightwood wpatrywał się w niego uporczywie najwyraźniej nie rozumiejąc o co chodzi, bo w końcu nikt mu nie powiedział o Clary. Po chwili się otrząsnął i przytaknął. Jace już był przy drzwiach, ale odwrócił się jeszcze, ponieważ usłyszał, że Max pyta się go kto to Clary. Lekko zniecierpliwiony udzielił mu odpowiedzi. Chyba niezbyt jasno wyjaśnił mu wszystko, bo chłopak popatrzył się na niego unosząc jedną brew. Herondale sapnął zirytowany.
-Izzy powiedz mu o co chodzi.-Spojrzał na nią groźnie.
-Dobra spokojnie. Coś się tak zdenerwował?
-Cały ten dzień jest do dupy!- krzyknął i wyszedł trzaskając drzwiami. Udał się zdenerwowany do izby chorych. Przypuszczał, że właśnie tam Magnus się znajduje. Zapewne z matką Clary. Po dotarciu do drzwi sali jego emocje znacznie opadły. Bez namysłu wszedł do środka. Jego przypuszczenia były trafne. Zarówno Magnus, jak i Jocelyn tam byli. Jocelyn trzymała rękę córki i cały czas coś do niej mówiła. Magnus od razu odwrócił się w stronę drzwi. Uśmiechnął się do przybysza.
-No proszę pan groźny wrócił-powiedział dalej się uśmiechając.
-Nie żartuj sobie więcej ze mnie Bane, bo źle się to dla ciebie skończy. Powiesz mi w końcu coś na temat naszego gościa?-Wskazał na nieprzytomną Clary.
-Tak jak ci mówiłem nie będzie się budzić przez jakiś czas, a jak już się obudzi może być lekko zdezorientowana i zapewne zdenerwowana. Dlatego najlepiej by było, gdyby cały czas ktoś przy niej był i po obudzeniu wytłumaczył jej sytuację. Co jakiś czas będziemy się zmieniać. Skoro już tu jesteś to obejmij pierwszą wartę. Powodzenia za dwie godziny ktoś cię zmieni.-Znowu się wyszczerzył. Zwrócił się do Jocelyn.-Choć jesteś wyczerpana. Musisz odpocząć.
  Wyszli z pomieszczenia, a Jace'a opanował gniew. Znowu dał się wrobić. Wyrzucił zaciśnięte w pięści dłonie w górę, w geście wściekłości. Wziął kilka głębokich oddechów po czym usiadł na krześle obok Clary. Przypatrzył się jej uważnie. Wyglądała o wiele lepiej niż ostatnio. Pod oczami nie miała już tak widocznych cieni. Rana zaczynała się powoli goić. Oddychała miarowo. Musiał przyznać, że jest piękna. Sam nie mógł w to uwierzyć. On, wielki Jace Herondale zakochał się na zabój w dziewczynie, bo co innego mogło znaczyć jego zachowanie. Przejmował się jej zdrowiem chyba najbardziej ze wszystkim, może oprócz jej matki. Jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego. To zawsze dziewczyny do niego lgnęły i podziwiały go, a nie na odwrót. Coś czuł, że ta dziewczyna jeszcze wiele namiesza mu w życiu. Oddał się rozmyślaniom. Wrócił do rzeczywistości dopiero wtedy, gdy ktoś położył mu rękę na ramieniu. To był Alec. Pewnie przyszedł go zmienić. Zdziwił się, że tak szybko zleciał mu ten czas.
-Dobra stary teraz ja przy niej posiedzę-oznajmił.
-Ale ten czas zleciał.-Tymi słowami pożegnał Aleca i udał się do biblioteki. Postanowił coś poczytać, tak dawno tego nie robił. Myślami cały czas był przy rudowłosej.
-Muszę się z tego otrząsnąć i ogarnąć. Nie poznaję się-powiedział sam do siebie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tym razem mi się nie udał muszę przyznać. :/ Nudny jest, ale nie miałam lepszych pomysłów. Liczę na wasze opinie. Mam już pomysł na kolejny rozdział także mam nadzieję, że uda mi się dostać do komputera i wstawić jak najszybciej. No chyba, że znowu zrobi mi psikusa. Już niedługo zacznie się dziać. Musicie tylko cierpliwie poczekać, aż Clary się obudzi. ;) Pozdrawiam i do zobaczenia.



    





7 komentarzy:

  1. Rozdział jest super. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdzial chce wiecej i chce clace!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział CUDO <3 Mam nadzieję, że next pojawi się nie długo :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Booski <3 <3 Nie moge sie doczekać neexta ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, czekam na nexta i życzę weny <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super :) Znalazłam bloga przez przypadek i muszę powiedzieć, że jest genialny. Życzę weny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest genialny ( jak zawsze):D Jace - życzę wytrwałości;)

    OdpowiedzUsuń