środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 15: On nie da mi spokoju

   Jasne promienie słońca sprawiły, że Clary musiała otworzyć oczy. Musiała chwilę pomrugać, aby przyzwyczaić swoje oczy do jasności. Przeciągnęła się, ale nagle znieruchomiała. Uświadomiła sobie, że to nie jest jej pokój, ani też pokój Isabelle. Odwraca się powoli i widzi złotą czuprynę Jace' a, który jeszcze spał. Spanikowana przeszukuje myśli, ale nic nie może sobie przypomnieć. Pustka. I nagle sobie przypomniała. Kawałek po kawałku, minutę po minucie. Nie mogła uwierzyć, że ona to zrobiła. Powiedziała swoją tajemnice Izzy i jeszcze pocałowała Jace' a, a w dodatku on odwzajemnił ten pocałunek. Ale to niemożliwe żeby on... Nie to dla niego naturalne, przecież miał już tyle dziewczyn. Trudno, stało się. Nie cofnie czasu i musi żyć dalej. Postanowiła, że będzie udawać, że nic nie pamięta. Tak będzie łatwiej. Podniosła się do pozycji siedzącej i siadła na krawędzi łóżka. Nie mogła uwierzyć, że dała się upić przez Isabelle. Czuła, że ona zrobiła to specjalnie, aby od niej wyciągnąć co czuje do Jace' a. Spojrzała na swoje bransoletki, jedna od Erica, a druga od Simona. Bardzo jej ich brakuje. Pewnie bardzo się martwią. Musi się z nimi spotkać w najbliższym czasie, aby wcisnąć im jakąś przekonującą historyjkę, żeby się o nią nie martwili. Źle się czuje z tym, że musi oszukiwać przyjaciół, ale prawdy nie mogła im powiedzieć. Nie miała żadnego wyboru. Simona zostawiła w klubie bez żadnego wyjaśnienia. Nie może sobie tego wybaczyć. Wstała powoli z łóżka i dostrzegła, że nadal ma na sobie obcisłą sukienkę Isabelle. Zarumieniła się. Ruszyła szybkim krokiem w stronę drzwi. Chciała już chwycić za klamkę i stąd wyjść, ale bardziej poczuła niż zobaczyła, że Jace jej się przygląda. Zakłopotana i zarumieniona odwróciła się w jego stronę. Rzeczywiście chłopak leżał na pościeli i się jej intensywnie przyglądał. Zarumieniła się jeszcze bardziej. Mogłaby przysiąc, że w tej chwili jej policzki mają bordowy kolor. Blondyn miał zaspane oczy, a jego włosy były uroczo rozczochrane. Miał na sobie tylko szare dresy. Clary szybko przejechała wzrokiem po jego nagim torsie i runach na nim narysowanych. Jego twarz wyrażała pewność siebie i rozbawienie, a na ustach błądził łobuzerski uśmiech.

-I co podobał się wczorajszy pocałunek? - spytał i uśmiechnął się szerzej.

Postanowiła w tym momencie wcielić swój plan w życie.

-Że co? O czym ty mówisz? I co ja tu w ogóle robię?

Chłopak wyglądał na zbitego z tropu i zawiedzionego? Chyba sobie to tylko wyobraziła, bo tak szybko jak to zobaczyła, tak szybko jego emocje znowu były ukryte za maską arogancji i pewności siebie.

-Nie udawaj mała, że nie wiesz o co chodzi. Wiem, że ci się podobało.

-Nie wiem o czym ty mówisz?  I nigdy nie nazywaj mnie ,,mała" ! - warknęła z groźbą w głosie. Zrobiła wściekłą minę i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.

   Poszła prosto do swojego pokoju. Na samym początku postanowiła wziąć prysznic i zdjąć tą sukienkę. Podczas, gdy woda zderzała się z jej ciałem czuła przyjemne dreszcze. Myślała o tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło. Dalej nie mogła uwierzyć, że przez 16 lat żyła w kłamstwie. Zorientowała się, że za miesiąc ma urodziny, ale to nie ważne. Najważniejsze w tej chwili jest odbicie jej matki od Valentina. Nagle przypomniała sobie o swoim bracie. O tym, jak rozmawiała z nim w tej łazience. Choć on był tylko odbiciem wydawał się wtedy taki realny. Nie mogła go opuścić. Przecież obiecała, że mu pomoże. Nawet nie wie od czego zacząć. Poznała już swojego brata i nie był za miły, ale ten z jej wizji, czy jakkolwiek to nazwać, był inny. Nie wiedziała dlaczego, ale wierzyła, że ten zielonooki chłopak drzemie gdzieś głęboko w jej bracie, a ona mu pomoże odszukać dobro w sobie. Może jeszcze nie wie jak, ale coś wymyśli. Musi. Wyszła z kabiny prysznicowej, wytarła ciało, wysuszyła włosy i ubrała się w wcześniej przyniesione ubrania. Kiedy usiadła na łóżku spojrzała na zegarek- 9:00.

-Trzeba coś zjeść - powiedziała i ruszyła w stronę kuchni .

Zaraz przed schodami złapał ją ostry ból głowy. Złapała się za nią i oparła o ścianę. Pocierając skronie próbowała uśmierzyć ból. Nic to jednak nie pomagało. Ból się nasilał. Zaczęło się jej kręcić w głowie. Wtedy usłyszała jakby szum w uszach i usłyszała szept dochodzący znikąd. Wszędzie mogłaby go rozpoznać. Valentine.
,,I tak wiem, że odmówisz, ale nie uciekniesz ode mnie. Myślisz, że Instytut i twoi przyjaciele cię ochronią? Jeśli tak to się mylisz. Już nie długo... Już niedługo "
Dwa ostatnie słowa rozbrzmiewały w jej głowie. Jeden szept stał się mnóstwem szeptów, a jej zakręciło się znów w głowie. Nie mogła ustać na nogach. Ugięły się jej kolana i upadła na nie. Zaczęła kręcić głową, ale szepty nie ustawały, wręcz przeciwnie. Nagle wszystko ucichło, żeby powrócić ze zdwojoną siłą. Obraz zaczął się jej zamazywać. Dopiero po dłuższej chwili uświadomiła sobie, że leży na środku korytarza. Próbowała podeprzeć się rękami i wstać, ale nie mogła poruszyć żadną kończyną. Ciemność po raz kolejny ją wzywała i mimo głośnych szeptów jej powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu się zamknęły i zapadła ciemność. Po chwili szepty też ustały. Usłyszała za to głos przejętego i chyba przerażonego Jace' a.

-Clary? Clary! Obudź się! Słyszysz?! - krzyczał desperacko.

Poczuła, że ją unosi i gdzieś z nią idzie. A potem nic. Ciemność. Cisza. Pustka. Nicość.

***

Otwiera powoli oczy. Nie wiedziała czy był ktoś jeszcze obok niej, bo obraz miała rozmazany. Mruga raz , drugi, trzeci. Nic to nie daje. Lekko zdezorientowana przekręca głowę i znowu mruga próbując wyostrzyć sobie wzrok. W końcu jej się to udało. Już się bała, że jej się to nie uda. Przed sobą widzi rząd łóżek z białą pościelą. Izba chorych, no tak. Próbuje sobie przypomnieć co się stało i kamienieje. Wizja Valentina, jego szepty w jej głowie, upadek, głos Jace' a wołający jej imię. Dopiero wtedy dostrzega, że ktoś siedzi skulony na sąsiednim łóżku. Podniosła się na łokciach, żeby lepiej przyjrzeć się tej osobie. Materac skrzypnął pod wpływem jej nagłego ruchu. Osoba siedząca na łóżku obok podniosła głowę. Jego złota czupryna była w nieładzie, a złote oczy były zatroskane? Jace wstał i podszedł do jej łóżka. Clary obserwowała każdy jego krok. Chłopak usiadł na brzegu materacu i przyjrzał się jej uważnie.

-Jak się czujesz? - spytał. 

-Nawet dobrze, tylko trochę mnie głowa boli. - Dotknęła się głowy. 

-A no tak zapomniałem. Wypij to. - Podał jej kubek, a ona spojrzała na niego podejrzliwie. - Pomoże na ból głowy. 

Upiła trochę napoju. Był bardzo gęsty i słodki, ale ogólnie był dobry. Wypiła resztę za jednym razem i odstawiła kubek na szafkę koło łóżka. 

-Ile tu leżę? - spytała. 

-Około 3 godzin. - Uśmiechnął się. - Nikt nie wie co ci się stało. Zadzwoniliśmy już po Magnusa, ale nie wiadomo, kiedy przyjdzie, ponieważ jest aktualnie w Paryżu. 

-Ja sama nie wiem, co się stało. To Valentine. - Głos jej zadrżał. - On do mnie mówił, ale w głowie. Mówił, że mnie znajdzie i że rodzina będzie razem. 

Próbowała powstrzymać nadmiar emocji, ale marnie jej to wychodziło. Samotna, gorzka łza pociekła po jej policzku. Jece otarł ją kciukiem i uniósł jej podbródek, aby na niego spojrzała. 

-Nigdy cię nie oddam...oddamy w jego ręce. W Instytucie jesteś bezpieczna - zapewniał. 

-Właśnie, że nie. On mnie zabierze, czuję to. Nie wiem kiedy, ale to zrobi. 

I kolejne łzy wypłynęły z jej oczu. Chciała być silna, ale to było ponad twoje siły. Nie mogła tak już dłużej. A najgorsze było to, że swoje uczucia pokazała właśnie przy Jace' ie. Nagle on zrobił coś, czego się absolutnie po nim nie spodziewała. Jace przytulił ją mocno do siebie i zaczął głaskać uspokajająco jej włosy. 

-Ja... ja ci obiecuję. Obiecuję na Anioła, że cię ochronię przed Valentinem i całym złem. 

Nie wiedziała jak zinterpretować jego słowa. To chyba niemożliwe, że jemu na niej zależy. Jednak postanowiła się na razie tym nie przejmować. Odwzajemniła uścisk i ukryła swoją twarz w jego koszulce mocząc ją łzami. 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Ok jest new rozdział. Jak się podoba? Chciałabym oznajmić, że zdobyłam 2 miejsce w konkursie plastycznym. Tylko nie uznajcie mnie za chwalipiętę. Po prostu tak się cieszę, że musiałam to napisać. Next powinien być w weekend. :D 

Pozdrawiam :D 

15 komentarzy:

  1. Rozdział naprawdę zajebisty, nieziemski i BÓG WIE, jaki jeszcze <3<3<3<3 Moja ulubiona scena w tym rozdziale, to ta końcówka <3 KOCHAM, KOCHAM I JESZCZE RAZ KOCHAM!
    Czekam na nexta!
    PS. Gratuluje miejsca w konkursie ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo bardzo dziękuję za tak miłe słowa. :*

      Usuń
    2. Droga Lady Night, chciałabym nominować ciebie i twoją piękne opowiadanie do Liebster Blog Award! MORE: http://diabelskie-maszyny-inna-historia.blogspot.fi/2015/05/lba_5.html

      Usuń
  2. Rozdział świetny. Gratuluję drugiego miejsca i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo.... Jak słodko!
    Uwielbiam i walkę na słowa, a później takie piękne chwilę.
    Czekam na rozwój akcji i kolejny rozdział.
    Całuje i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a akcji będzie dużo w najbliższym czasie. :*

      Usuń
  4. Cudo przed duże C. Gratuluję 2. miejsca. Ja nie umiem rysować :P Clace takie słodkie że hoho <33 Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodko *.* a najlepsza jest końcówka <3
    Czekam na next :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo *o* Końcówka taka sweet :3 Nie moge sie doczekać nexta ! <3 A przy okazji GRATULUJE 2 MIEJSCA !!! ♥♥♥ ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. C U D O! kiedy next? weny :)♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak slodko <333333
    Czekam na next <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny rozdział :D gratulacje :)
    Kasia :* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. 50 yrs old Community Outreach Specialist Shane Ashburne, hailing from Val Caron enjoys watching movies like "Hamlet, Prince of Denmark" and Archery. Took a trip to Muskauer Park / Park Muzakowski and drives a Ferrari 250 GT Series 1. uzyskac wiecej

    OdpowiedzUsuń